XL1 czyli "demonstracja siły" Volkswagena!
Sprzedaż samochodów to biznes, jak każdy inny. Nikogo nie powinno więc dziwić, że - z perspektywy producentów - najważniejsze jest, by nowy model generował zyski.
Na szczęście, od czasu do czasu, na rynku pojawia się pojazd, w przypadku którego księgowi nie mają absolutnie nic do gadania. Pojazd, którego jedynym zadaniem jest "demonstracja siły", czyli uświadomienie konkurencji i potencjalnym nabywcom dominującej roli marki w danym segmencie rynku.
Tego rodzaju pojazdem jest bez wątpienia Volkwagen XL1 - który dorobił się miana najoszczędniejszego, seryjnie produkowanego auta na świecie.
Z samochodem - jako pierwsi w Polsce - mieliśmy okazję zapoznać się bliżej, w czasie naszego drogowego testu po krakowskich ulicach. Jakie wrażenie pozostawiło po sobie auto, które przesuwa granice możliwości technicznych w motoryzacji?
Samochód, podobnie zresztą jak reprezentacyjny model Phaeton, powstał na osobiste życzenie Ferdinanda Piecha - byłego przewodniczącego rady nadzorczej Volkswagena. W początku nowego milenium postawił on przed inżynierami niezwykle trudne zadanie - zaprojektowania nadającego się do codziennej eksploatacji (a co za tym idzie, również produkcji) samochodu zużywającego 1 litr paliwa na 100 km.
Cel wydawał się niemożliwy do osiągnięcia, ale konstruktorzy Volkswagena nie dali za wygraną. Po latach prób i testów, w 2011 roku zadebiutował - prototypowy wówczas - dwuosobowy model XL1. Auto napędzane było hybrydowym układem wykorzystującym m.in. dwucylindrowy silnik wysokoprężny o pojemności zaledwie 0,8 l i 7-stopniową, dwusprzęgłową przekładnię DSG. Co najważniejsze założenia sformułowane niegdyś przez Piecha udało się osiągnąć. Uzyskane w cyklu pomiarowym średnie zużycie paliwa wyniosło zaledwie 0,9 l/100 km!
Nikt nie spodziewał się jednak, by tak zaawansowany konstrukcyjnie pojazd kiedykolwiek trafił do produkcji seryjnej. Zarząd Volkswgena zdecydował jednak o zbudowaniu 250 egzemplarzy auta, z których 200 trafić miało do klientów, a pozostałe 50 - pełnić rolę aut testowych.
Pierwszy, przeznaczony na sprzedaż Volkswagen XL1 trafił do klienta 1 czerwca ubiegłego roku. Chociaż samochód wyceniono na 111 tys. euro, firma nie miała żadnego problemu ze znalezieniem chętnych. Każdy z zaplanowanych do sprzedaży 200 egzemplarzy znalazł już nabywcę.
Niezwykle lekkie i opływowe nadwozie XL1 mierzy 3888 milimetrów długości, 1665 milimetrów szerokości i tylko 1156 milimetrów wysokości. Auto jest więc krótsze od Polo i niższe od Lamborghini Gallardo Spyder (1184 milimetry)! Chociaż linie karoserii robią duże wrażenie, styliści nie mieli tu zbyt wiele do roboty. Design karoserii został bowiem całkowicie podporządkowany zasadom aerodynamiki. Współczynnik oporu powietrza cw wynosi w tym przypadku jedynie 0,189.
Nadwozie w znacznej części składa się z lekkiego i wytrzymałego tworzywa sztucznego wzmacnianego włóknem węglowym (CFK). Z tego materiału wykonany jest m.in. monocoque z lekko przesuniętymi względem siebie siedzeniami kierowcy i pasażera oraz wszystkie części poszycia karoserii. W tym miejscu warto zaznaczyć, że wykonanie według przemysłowych standardów nadwozia z CFK przez długi czas uznawane było za niemożliwe. Volkswagenowi już w 2009 roku, w ramach prac nad XL1, udało się opracować względnie tanią i nadającą się do zastosowania w produkcji seryjnej metodę wytwarzania części z CFK.
Najoszczędniejszy pojazd świata waży zaledwie 795 kilogramów. Z tego 227 kilogramów przypada na zespół napędowy, 153 kilogramy na zawieszenie, 80 kilogramów na wyposażenie (wraz z dwoma siedzeniami kubełkowymi) i 105 kilogramów na elektrykę. Pozostaje 230 kilogramów, i dokładnie tyle waży nadwozie z CFK wraz z podnoszonymi drzwiami, przednią szybą ze specjalnego, cienkiego, szkła oraz znaną ze sportu motorowego, bardzo bezpieczną kabiną typu monocoque.
Źródłem napędu jest hybrydowy układ typu plug-in. Dwucylindrowa wysokoprężna jednostka, powstała przez "obcięcie" dwóch cylindrów z popularnego 1,6 l TDI. Uzyskuje ona maksymalną moc 48 KM z zaledwie 0,8 litra pojemności skokowej. Kompletny zespół hybrydowy umieszczono w tylnej części nadwozia. Między silnikiem spalinowym a 7-biegową przekładnią DSG znajduje się moduł z motorem elektrycznym i sprzęgłem. Mechanizm wbudowano w korpus przekładni w miejscu tradycyjnego koła zamachowego. Silnik elektryczny zasilany jest energią ze zintegrowanej baterii litowo-jonowej i rozwija moc 27 KM.
Chociaż dane techniczne nie robią może wielkiego wrażenia Volkswagena XL1 nie można nazwać zawalidrogą. Auto rozpędza się do setki w 12,7 s i osiąga prędkość maksymalną 160 km/h. Warto dodać, że samochód miał być oszczędny nie tylko na papierze. Przykładowo - autu wystarcza tylko 8,4 KM, aby przemieszczać się ze stałą prędkością 100 km/h. W trybie elektrycznym na przejechanie jednego kilometra XL1 zużywa poniżej 0,1 kWh. Oznacza to - że korzystając wyłącznie z energii zgromadzonej w akumulatorach - pokonać można dystans do 50 km.
By uzyskać taki wynik inżynierowie skupili się nie tylko na masie i aerodynamice, ale też oporach toczenia. Pod względem tarcia zoptymalizowano m.in. łożyska kół i wały napędowe. Samochód porusza się na oponach Michelin zupełnie nowej generacji. Przednie mają rozmiar 115/80 R 15, tylne - 145/55 R 16.
Na koniec wypada dodać, że XL1 jest produkowany przez Volkswagen Osnabrück GmbH - w byłych zakładach Karmanna. Produkcja rozpoczyna się wraz z dostarczeniem monocoque z CFK, przez dostawcę z Austrii i obejmuje aż dziewięć różnych etapów.
Jak myślicie, czy tak właśnie wyglądać będzie przyszłość motoryzacji? Przyznacie chyba, że perspektywa jazdy za 5 zł na 100 km wydaje się niezwykle kusząca...
Poniżej film prezentujący walory techniczne XL1