Nowy Mercedes CLE Coupe uwiedzie facetów po 40-tce. Mi też się podoba, ale…
Od dobrego piwa i wursta, Niemcy bardziej kochają tylko pielęgnować tradycje. Nowy Mercedes CLE Coupe jest tego świetnym przykładem, bo nie ma nic lepszego, jak dwudrzwiowe i zmysłowe nadwozie ze sportowym zacięciem. Po pierwszym spotkaniu z tym autem wierzę, że prędko rozkocha w sobie zarówno facetów po 40-tce, jak również młodych i ambitnych biznesmenów.
Nowego Mercedesa CLE Coupe widziałem osobiście już kilka tygodni temu, ale nie mogłem szepnąć o tym nikomu. Wszystko było wielką tajemnicą, jednak samochody zaparkowane przed starym studiem mogły sugerować, że w budynku obok dzieje się coś bardzo ciekawego. Zanim zobaczyłem model, który od tej pory zastąpi Mercedesa Klasy C i Mercedesa Klasy E w nadwoziach Coupe i Kabriolet, miałem chwilę, by przypomnieć sobie, jak przez ostatnie 50 lat zmieniły się nadwozia coupe z gwiazdą na masce.
Zmian w gamie modelowej Mercedesa ciąg dalszy. Po debiucie nowej Klasy C i Klasy E, klienci potrzebowali czegoś bardziej rasowego. No i proszę - nowy Mercedes CLE uzupełnia lukę po dwudrzwiowych wariantach Klasy C (W205) i Klasy E (W213). Niemiecka nowość debiutuje w nadwoziu Coupe, jednak już w przyszłym roku dołączy do niego wariant ze składanym dachem.
Po krótkim i treściwym wprowadzeniu, przyszła pora na spotkanie. Zabrali telefon, odsłonili czarną kotarę i oto stał, w jednej z lepszych konfiguracji, o jakiej wtedy mogłem pomyśleć. Na żywo Mercedes CLE Coupe robi niesamowite wrażenie. Od frontu, przez profil, aż po tył - nawet kiedy stoi, to wygląda jakby gdzieś się śpieszył. Ma długi rozstaw osi, mocno pochylone słupki, silnie zarysowane nadkola, no i oczywiście spore felgi. Nie żebym się podniecał, ale ciężko oderwać od niego wzrok.
Pod kątem konstrukcyjnym nowy Mercedes CLE ma wiele wspólnego z obecnym Mercedesem Klasy C, natomiast pod jego maską (podobnie jak w Klasie E) pojawią się nawet 6-cylindrowe silniki. Na dodatek od poprzedniej Klasy C Coupe, CLE ma większy rozstaw osi o 25 mm (2865 mm) oraz dłuższe o 15 mm nadwozie (4850 mm) względem schodzącej z rynku Klasy E Coupe. Producent podkreśla też, że bagażnik nowego CLE, w odróżnieniu od kufra Klasy C Coupe, spełnia potrzeby każdego przeciętnego przedsiębiorcy - ma o 60 litrów więcej i mieści trzy torby golfowe.
Czy kabina Mercedesa CLE również robi dobre wrażenie? Wszystko zależy od waszego wzrostu i miejsca, w którym przyjdzie wam usiąść. Ja rzecz jasna zacząłem od fotela kierowcy, który szybko opuściłem niemal do samej ziemi, wydłużyłem siedzisko by lepiej wspierało uda i ścisnąłem boczki foteli, przygotowując się do jazdy po serpentynach. Powiem krótko - tak dobrana pozycja pozwala się poczuć jak w iście sportowym aucie.
Mając przyjemności za sobą, udałem się do drugiego rzędu. Tak, ja dobrze wiem, że w takich samochodach nie chodzi o to, żeby wozić nimi rodziny, ale ciekawość kazała mi usiąść za samym sobą. Kolana weszły, na szerokość też nie było źle, ale głowa... musiała być lekko pochylona. Wszystkie osoby o wzroście ok. 180 cm i większym, nie będą mogły tam długo usiedzieć. Ostro ścięta linia dachu wygląda świetnie, dopóki nie patrzymy na nią od środka.
Poza tym wnętrze Mercedesa CLE nie jest niczym, czego byśmy jeszcze nie widzieli. Jest to dokładnie ten sam kokpit, który oferuje dziś Klasa C i nowe GLC. Duży wyświetlacz za kierownicą (12,3-cala), pochylony, wpływający w tunel środkowy tablet (11,9-cala), pod którym znajdziemy kilka fizycznych przycisków i pięć podświetlanych na wszystkie kolory tęczy nawiewów.
W momencie rynkowego debiutu na Starym Kontynencie, nowość spod znaku trójramiennej gwiazdy ma pod maską jednego “ropniaka" i cztery benzyny. Domyślam się, że ta informacja ucieszy wielu zainteresowanych - auto w topowej na ten moment wersji "CLE 450 4MATIC", ma 6-cylindrowy silnik. Może to oznaczać, że odmiana AMG zaprezentowana w przyszłości, również będzie oferowana z co najmniej 3-litrowym motorem. Niezależnie od wariantu za przenoszenie momentu obrotowego na tylne bądź wszystkie cztery koła (4MATIC), odpowiedzialna będzie 9-stopniowa przekładnia dwusprzęgłowa 9G-TRONIC.
Przejażdżka nowym CLE Coupe jeszcze przede mna, jednak jeśli będzie jeździć tak jak wygląda, to będę zadowolony. Ponoć inżynierowie poświęcili sporo czasu nad konstrukcją zawieszenia i prowadzeniem przednich kół - każde oparte jest na czterech wahaczach. Z kolei konstrukcja wielowahaczowa tylnej osi, z koncepcją pięciu wahaczy na stronę, ma zapewniać sporą kontrolę i stabilność przy wyższych prędkościach.
Za dopłatą ma być lepiej, bowiem w opcji dostaniemy zawieszenie “Dynamic Body Control" z bezstopniową regulacją tłumienia dla przedniej i tylnej osi oraz skrętną tylną oś (do 2,5 stopnia). W tym wydaniu aktywne zawieszenie kontroluje charakterystykę tłumienia bazując na informacjach z silnika, skrzyni biegów i układu kierowniczego dla każdego koła z osobna - w zależności od sytuacji na drodze oraz prędkości jazdy.
Kiedy zobaczyłem nowe CLE, pierwsze o czym pomyślałem, byli biegnący do salonów klienci. Trzeba przyznać, że projektanci odwalili kawał dobrej roboty. Mam tylko żal do księgowych, którzy zabronili inżynierom zamontować w kabinie innej deski rozdzielczej - chociażby tej, którą zobaczyliśmy w nowej Klasie E. Spodziewałem się, że po premierze nowego W214, tak luksusowo-sportowe coupe, otrzyma nowe technologie. Przeżywam lekki zawód, bowiem w nowym CLE wnętrze nie jest już za świeże, a miejscami materiały ciągle nie najlepsze. Pierwsze wrażenia za nami - czekamy na polskie ceny i pierwsze jazdy.