Nowy Mercedes-AMG GT to teraz zupełnie inne auto?
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Mercedes zaprezentował drugą generację modelu GT, technicznie bazującą na nowym SL-u. Oznacza to naprawdę sporo zmian względem poprzednika i rodzi pytanie, jak wpłynie na charakter modelu.
Mercedes już jakiś czas temu rozpoczął poważne porządki w swojej gamie modelowej. Przede wszystkim ograniczono liczbę kabrioletów (z sześciu do dwóch), a także liczbę wariantów flagowych modeli. Jeszcze do niedawna klienci szukający czegoś bardziej wyrazistego niż klasyczna limuzyna, mogli zdecydować się na klasę S coupe lub cabrio, model SL z nadwoziem coupe-cabrio i metalowym, przeszklonym dachem lub supersportowego GT, dostępnego jako coupe oraz roadster.
Teraz w salonie Mercedesa znajdziemy tylko SL-a, który stał się roadsterem z miękkim dachem i z drugim (awaryjnym) rzędem siedzeń. Teraz dołącza do niego bazująca na nim druga generacja modelu GT. Auto prezentuje się naprawdę drapieżnie i, wbrew temu co można było przypuszczać, nie jest SL-em z zamkniętym nadwoziem, lecz jego wygląd zaprojektowano go od podstaw, wyraźnie nawiązując do poprzednika. Nie będzie jednak problemu z rozróżnieniem ich, za sprawą choćby tylnych świateł składających się z trzech segmentów każde oraz faktu, że mierząc 4728 mm długości, nowy AMG GT jest dłuższy o ponad 18 cm od poprzednika.
Pokrewieństwo z modelem SL jest widoczne dopiero we wnętrzu, które w całości zostało przeniesione z roadstera. Znajdziemy tu zatem te same cyfrowe zegary z wyświetlaczem o przekątnej 12,3 cala oraz centralny ekran mający 11,9 cala, ale pozbawiony funkcji regulacji kąta nachylenia (w SL-u pozwala to poprawić czytelność podczas jazdy bez dachu). Sportowego charakteru dodają "turbinowe" wloty powietrza oraz opcjonalne fotele AMG Performance.
AMG GT ma układ wnętrza 2+2, co oznacza awaryjną ławeczkę, pozwalającą na przewiezienie niewysokich pasażerów. Wygląda ona tak samo jak w SL-u, co niestety oznacza skromną ilość miejsca (Mercedes podaje, że dobrze będą czuły się tam osoby o wzroście do 150 cm) oraz pionowo ustawione oparcie, dodatkowo pogarszające komfort.
Całkiem nieźle wygląda za to przestrzeń bagażowa, oferująca 321 l. Można ją dodatkowo powiększyć składając (niedzieloną) tylną kanapę, co daje 675 l bagażnika.
Pod maskę nowego flagowego coupe Mercedesa trafiły na początek te same silniki, jakie znamy już z SL-a. Do wyboru są wersje:
- AMG GT 55 4MATIC+ (476 KM)
- AMG GT 63 4MATIC+ (585 KM)
Tak jak i w roadsterze napęd na wszystkie koła jest seryjny (poprzednik występował tylko z RWD). Słabsza odmiana przyspiesza do 100 km/h w 3,9 s, a szybsza w 3,2 s. Z pewnością będzie znacznie łatwiejszy w opanowaniu od poprzednika, a o wzorowe prowadzenie zadba adaptacyjne zawieszenie oraz skrętna tylna oś.
SL dostępny jest także w odmianie 43 z 2-litrowym silnikiem o mocy 381 KM i napędem na tylne koła. Możliwe więc, że ona też pojawi się w AMG GT w późniejszym czasie. Można spodziewać się także dołączenia do gamy odmiany hybrydowej, której moc przekroczy zapewne 800 KM (hybrydowe AMG GT 4-drzwiowe coupe ma 843 KM).
Na to pytanie odpowiemy dopiero po tym, jak nowy AMG GT trafi do nas na testy. Wiele wskazuje jednak na to, że jego charakter będzie bardzo zbliżony do nowego SL-a, którym już jeździliśmy. Coupe z natury jest sztywniejsze i może być zestrojone bardziej agresywnie, ale nie da się uciec od faktu, że auto waży na pusto 1970 kg.
Poprzedni AMG GT był prawdziwie agresywnym, a w topowych odmianach bezkompromisowym sportowcem. Jego następca wydaje się raczej niezwykle szybkim i świetnie prowadzącym się... gran turismo.