Na złość ekologom...

Każdy liczący się producent w obawie przed zajadłymi atakami ekologów i bojkotem swoich produktów pokazał przynajmniej jeden pojazd tego typu.

Ekologiczna kastracja nie ominęła też samochodów terenowych. Land Rover pokazał pierwsze zdjęcie swojego najnowszego pojazdu, o którym wiadomo jedynie, że będzie hybrydą i ma emitować mniej, niż 150 g dwutlenku węgla na kilometr. Oczywiście, takich błahostek jak kąty natarcia, zejścia czy głębokości brodzenia nie podano. W dzisiejszym świecie terenówka nie powinna przecież zjeżdżać z asfaltu by nie uszkodzić złożonego ekosystemu trawnika czy pola.

Z tym większym uznaniem przyglądamy się Toyocie, która świadoma tego, że właśnie pakuje się w paszczę lwa postanowiła wprowadzić do Europy land cruisera V8. Samochód nie dość, że świetnie radzi sobie w terenie, to jeszcze ma pod maską 4,5 litrowego diesla o mocy 286 KM. Pojone ropą 8 cylindrów swoimi osiągami przypomina jednostki montowane w ciężarówkach. Moment obrotowy wynosi aż 650 Nm i dostępny jest w przedziale od 1600 obr/min do 2800 obr/min.

Jednostka ma być dostępna z sześciobiegową automatyczną skrzynią biegów i konsumować ogromne, zdaniem ekologów, ilości paliwa. Średnio 10,4 litra ropy na 100 km...

To jednak nie wszystko. Jeśli ktoś nie lubi klekotu diesla będzie też mógł kupić land cruisera z benzynowym V8 o pojemności 4,7 litra i mocy 288 KM. Co najważniejsze, jednostki spełniają normę emisji spalin Euro 4, więc ekolodzy nie bardzo będą mieli się do czego przyczepić.

Na szczęście, przynajmniej Toyota nie stara się maskować terenowego przeznaczenia samochodu. Land cruisery z silnikami V8 wyposażone będą m.in. w najnowszy system wspomagania jazdy terenowej "crawl control", który w terenie tak steruje silnikiem i hamulcami aby samochód utrzymywał bardzo niewielką prędkość, a kierowca mógł skoncentrować się wyłącznie na kręceniu kierownicą. Prócz tego auto ma też aktywne zawieszenie i centralny mechanizm różnicowy typu Torsen.