Plastik- fura za tysiąc złotych!
Gdyby zapytać kilku przypadkowo spotkanych przechodniów o "plastikowy" samochód, większość bez wahania wymieniłaby trabanta.
W historii motoryzacji było jednak dużo więcej konstrukcji, których projektanci na szeroką skalę stosowali tworzywa sztuczne.
Jedną z nich jest chociażby citroen BX, który zadebiutował w 1982 r. Chociaż samochód przetrwał w produkcji aż czternaście lat, a Francuzom udało się wyprodukować przeszło dwa miliony trzysta tysięcy egzemplarzy, młodsi fani motoryzacji najczęściej mają o nim mgliste wyobrażenie.
BX zastąpił niezwykle rzadko dziś spotykany model GS/GSA. Pojazd, jak przystało na citroena, wyróżniał się bardzo nowoczesną konstrukcją. Do budowy nadwozia wykorzystano wiele elementów plastikowych, były to np. maska, tylna klapa czy poszycie tylnych słupków. Dzięki takiemu podejściu masa własna karoserii wynosiła jedynie 241 kg! Auto mogło się też pochwalić świetnym zabezpieczeniem antykorozyjnym - od 1986 ro. blachy karoserii były obustronnie ocynkowane, podwozie powlekała warstwa PCV.
Podobnie jak wcześniejszą GS i większego CX, samochód wyposażono w hydropneumatykę, która scalała w jeden układy zawieszenia, hamulcowy i wspomaganie kierownicy. Auto miało też kilka innych, ciekawych "patentów". W pierwszych wersjach (podobnie, jak w CX), prędkościomierz występował w formie obracającego się bębna, automatyczna skrzynia biegów montowana była w misce olejowej silnika (tworzyły tzw. "monoblok"). W połowie lat osiemdziesiątych powstała też krótka (około 5 tysięcy egzemplarzy) seria "digit", wyposażona w elektroniczną deskę rozdzielczą.
Chociaż stare citroeny kojarzą się głównie z komfortem, w palecie BX nie zabrakło sportowych akcentów. Najszybszą wersją był model GTi. Samochód miał czterocylindrowy, 1,9-litrowy benzynowy silnik o mocy 160 KM, który zapewniał bardzo lekkiemu autu świetne osiągi. BX 19 GTi 16V był pierwszym produkowanym seryjnie francuskim autem z szesnastozaworową głowicą. Auto przyspieszało do setki w 7,8 sekundy i rozpędzało się do 218 km/h (w roku 1987!). W późniejszym czasie ofertę uzupełniła również odmiana GTi z napędem na cztery koła.
Ekscentryczne rozwiązania konstrukcyjne są powodem śmierci technicznej wielu egzemplarzy, bowiem mechanicy nie potrafią zapewnić im należytej opieki. Jeżdżący egzemplarz kupić dziś można za mniej niż tysiąc złotych, na dwa tysiące wyceniane są prawdziwe "perełki".
Przy odrobinie zaangażowania auto wciąż świetnie nadaje się do codziennej jazdy. Nadwozie jest idealnie zabezpieczone przed korozją, nawet najsłabsze jednostki napędowe zapewniają znośne osiągi. Przeszkodą są za to słaba dostępność części zamiennych i kiepski, jak na dzisiejsze standardy, poziom bezpieczeństwa (w konstrukcji auta zastosowano strefy kontrolowanego zgniotu).
Zobacz jak BX radzi sobie na Nurburgringu:
Zobacz elektroniczną deskę modelu digit: