Oto nowy Aston Martin Vantage

Po 12 latach obecności na rynku Aston Martin Vantage doczekał się następcy. Pytanie tylko czy pod każdym względem jest to zmiana na lepsze.

Vantage to "mały" model w gamie Astona Martina. Właśnie zaprezentowana druga generacja mierzy 4465 mm długości, 1942 mm szerokości i zaledwie 1273 mm. Auto "na sucho" waży jedynie 1530 kg, a do tego może pochwalić się idealnym rozkładem masy. To zasługa, między innymi, umieszczenia skrzyni biegów przy tylnej osi oraz szerokiego zastosowania aluminium.

Pod maską nowego Astona Martina Vantage pracuje 4-litrowy silnik V8 ze stajni AMG, który pojawił się już wcześniej w modelu DB11. Dzięki dwóm turbosprężarkom jednostka może pochwalić się mocą 510 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 685 Nm (dostępny w przedziale 2000-5000 obr./min). To sprawia, że nowy Vantage ma naprawdę świetne osiągi - sprint do 100 km/h trwa 3,6 s, a prędkość maksymalna to 314 km/h.

Reklama

O odpowiednie prowadzenie dba zawieszenie z adaptacyjnymi amortyzatorami, które działają w trzech trybach - Sport, Sport Plus oraz Track (Tor). Vantage jest także pierwszym modelem producenta wyposażonym w elektronicznie sterowany tylny dyferencjał. Ściśle współpracuje on z systemem kontroli stabilności, co ma zauważalnie poprawiać zachowanie auta, zarówno w zakrętach, jak i podczas jazdy na wprost.

Na prowadzenie wpływa także rozbudowana aerodynamika. Przykładowo przedni splitter kieruje powietrze pod samochód, które następnie podąża specjalnie zaprojektowanymi kanałami, aby wreszcie wydostać się z tyłu, opływając dyfuzor. Pozwala to wytworzyć naprawdę spory docisk.

Trudno jednak nie zauważyć, że przód Astona Martina Vantage wygląda trochę na... niedokończony. Jakby ktoś zapomniał zamontować właściwej atrapy chłodnicy i zostawiono zwykłą siatkę. Podobne wrażenia towarzyszą nam patrząc na zakończenie układu wydechowego - dwie niezbyt duże rury wyglądają jakby dopiero miano na nie nałożyć jakieś dobrze prezentujące się końcówki. Przy okazji - nie sądzicie, że przód tego auta jest dosyć nijaki? Nieduże, pozbawione wyrazu reflektory to nie stylistyka, do jakiej przyzwyczaił nas Aston Martin. Na szczęście poprowadzenie linii bocznej i projekt tylnej części nadwozia prezentują się już całkiem nieźle.

Podobnie jak wnętrze i deska rozdzielcza w dużej mierze obszyta skórą i mająca sporo wstawek w kontrastujących kolorach. Nie możemy jednak oprzeć się wrażeniu, że konsola środkowa wydaje się być dość przytłaczająca. Trudno też uciec od faktu, że Aston Martin zaadaptował do swojego modelu system multimedialny od Mercedesa, stosując też ten sam sposób sterowania (charakterystyczny gładzik z umieszczonym pod nim pokrętłem).

Nowego Astona Martina Vantage można już zamawiać, a ceny w Niemczech zaczynają się od 154 tys. euro. Pierwsze samochody trafią do klientów w drugim kwartale 2018 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy