Najdroższy japoński samochód w historii
Toyota 2000GT zrewolucjonizowała spojrzenie świata na japońską motoryzację. Jeden z 351 wyprodukowanych egzemplarzy zmienił właśnie właściciela za 1,16 mln dolarów.
Niewiele brakowało, a Toyota 2000GT nigdy by nie powstała. Specjaliści z Yamahy mieli pierwotnie wykonać projekt tego sportowego wozu dla Nissana. Do współpracy zaproszono słynnego niemieckiego designera Albrechta Goertza, który wcześniej czuwał nad rysami karoserii BMW 507. Gdy zbudowano prototyp, Nissan niespodziewanie zrezygnował z budowy nowego modelu. Wtedy do gry weszła Toyota, próbująca zerwać z wizerunkiem konserwatywnego producenta.
Oryginalny projekt nadwozia wylądował jednak w szufladzie, a ostateczny wygląd 2000GT to dzieło fabrycznego stylisty Toyoty, Satoru Nozaki. Wielu doszukuje się tu inspiracji Jaguarem E-Type'em, choć japońskie coupe jest od niego sporo mniejsze (rozstaw osi 233 cm wobec 244 cm w Jaguarze). Nie zabrakło elementów charakterystycznych dla innych modeli, na przykład ukrytych za szybami reflektorów - jak w Toyocie Sports 800. Aluminiowa karoseria kryła dwuosobową kabinę, wykończoną skórą i drewnem. Pod nią Japończycy ukryli szereg nowoczesnych rozwiązań. Auto wyposażono w mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu, czyli "szperę", i hamulce tarczowe wszystkich kół.
Pod maskę trafiła rzędowa "szóstka" z topowej Toyoty Crown, połączona z 5-biegową skrzynią manualną. Po tuningu Yamahy osiągała moc 152 KM. Powstało także 9 egzemplarzy specjalnej serii z 2,3-litrowym silnikiem i zmodernizowaną przekładnią. Maksymalna prędkość blisko 220 km/h pozwoliła pobić Toyocie kilka rekordów prędkości. Wersje wyścigowe 2000GT brały też udział w japońskim Grand Prix i wygrały 24-godzinny wyścig Fuji. Trzy egzemplarze Caroll Shelby przerobił pod kątem zmagań w amerykańskiej serii SCCA.
Toyota 2000GT
Najdroższy japoński samochód w historii (czytaj artykuł)
Japońskie coupe zaprezentowano jesienią 1965 roku podczas salonu samochodowego w Tokio. Do sprzedaży trafiło dwa lata później, a już w 1970 r. zakończono produkcję. W tym czasie z zakładów Yamahy wyjechało zaledwie 351 egzemplarzy, w tym jedynie 62 z kierownicą po lewej stronie, wysłanych do USA. Toyota 2000GT nie zrobiła za oceanem kariery - kosztowała około 6 800$, czyli znacznie więcej niż porównywalne modele Jaguara czy Porsche. Plotka mówi, że samochody sprzedawano "po kosztach", a Japończykom zależało jedynie na poprawie wizerunku.
I udało się, choć o sukcesie mogą dopiero mówić debiutujący kilka lat później Datsun 240Z czy Mazda RX-7. To Toyota 2000GT zrewolucjonizowała jednak spojrzenie świata na japońską motoryzację. Inżynierowie z Kraju Kwitnącej Wiśni udowodnili, że potrafią tworzyć nie tylko samochody proste i praktyczne, ale również porywające za serce od pierwszego chwycenia za klamkę. Model stawiano na równi z Porsche 911. Warto wspomnieć, że na użytek jednej z części przygód Jamesa Bonda pt. "Żyje się tylko dwa razy" stworzono dwa egzemplarze wersji kabriolet.
Auto przedstawione na zdjęciach uchodzi za jeden z najlepiej zachowanych egzemplarzy 2000GT na świecie i należy do nielicznego grona tych z kierownicą po lewej stronie. Przez lata należało do japońskiego kolekcjonera, a niedawno znów wróciło do USA. Zostało poddane renowacji zgodnie z oryginalną specyfikacją, dotyczącą m.in. koloru obręczy. Przebieg samochodu wynosi zaledwie 62 tys. mil (99,8 tys. km). Nowy nabywca zgodził się zapłacić za nie kwotę 1,16 mln dolarów - rekordową w historii aut z Azji.
msob