BMW dla szybkich i zatroskanych
Koncern BMW przedstawił dziennikarzom z całej Europy swoją najświeższą nowość: limuzynę z serii "7" z napędem hybrydowym.
Wśród zaproszonych na tę elitarną prezentację i jazdy testowe w okolicach Monachium było tylko dwóch przedstawicieli polskich mediów, w tym - wysłannik Interii.pl.
Ośmiocylindrowy benzynowy silnik spalinowy o pojemności 4395 ccm i mocy 450 KM, wspomagany silnikiem elektrycznym 15 kW (20 KM), zwiększającym maksymalny moment obrotowy do 700 Nm. Prędkość maksymalna (ograniczona elektronicznie) - 250 km/godz. Przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. - 4,9 sekundy.
Ponadpięciometrowej długości samochód w takiej konfiguracji to nie jest pojazd dla lekkomyślnych nastolatków czy niedzielnych kierowców. Takimi autami jeżdżą właściciele pól naftowych, prezesi koncernów, dyrektorzy wielkich banków. Ceniący luksus, ale także lubiący, gdy ich fura ma się z czego odbić.
Kupując BMW 7 w wersji ActiveHybrid mogą pokazać się światu również jako ludzie zatroskani o środowisko naturalne, walczący z globalnym ociepleniem. "Ich" BMW ma zużywać, według danych producenta, o ok. 15 proc. mniej paliwa od zwykłej "siódemki", co oczywiście przekłada się na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla, jednego z głównych tzw. gazów cieplarnianych.
Koncern BMW jest znany jako producent aut o zacięciu sportowym, zapewniających dużo przyjemności z prowadzenia samochodu. Jednocześnie jednak, pozostając wiernym hasłu "Radość z jazdy", chce (i musi) włączyć się w tak modny ostatnio nurt walki ze zmianami klimatycznymi na Ziemi. Jak pogodzić jedno z drugim?
W przypadku BMW7 odpowiedzią ma być zastosowanie napędu, określanego jako "mild hybrid", co można przetłumaczyć jako "umiarkowanie hybrydowy".
Jego sercem jest silnik elektryczny, zespolony z ośmiobiegową automatyczną przekładnią. Gdy przyspieszamy, motor ten wspomaga jednostkę spalinową. Gdy zdejmujemy nogę z pedału gazu lub hamujemy - silnik zaczyna pracować jako generator, produkując energię elektryczną, gromadzoną w lekkim, litowo-jonowym akumulatorze, umieszczonym w bagażniku (ograniczyło to jego pojemność z 500 do 460 litrów).
Takie rozwiązanie zwiększa masę pojazdu tylko o 100 kg. Emisja CO2 maleje - w porównaniu z czysto spalinowym BMW 750i - z 266 g/km do 219 g/km, a średnie zużycie paliwa z 11,4 l/100km do 9,4 l/100 km. Jednocześnie, dzięki wzrostowi maksymalnego momentu obrotowego i poprawie charakterystyki jego przebiegu, hybryda ma lepsze osiągi niż spalinówka.
Z zewnątrz wersję ActiveHybrid7 od "zwykłego" BMW odróżniają napisy na nadwoziu. Dla tej wersji zarezerwowany został także jeden z kolorów lakieru. Wewnątrz kierowca może obserwować na tablicy wskaźników proces odzyskiwania energii. Na ekranie wyświetlacza można też włączyć efektowną animację, pokazującą pracę tego systemu. Poza tym, "siódemka" jak "siódemka". Znajdziemy w niej wszystkie udogodnienia, spotykane w tej klasie samochodu.
A jak się tym jeździ? Cóż, powiedzenie, że przyspieszenie wciska kierowcę i pasażerów w fotele to za mało. Operując energicznie pedałem gazu czujemy się w jak w spadającej z 20 piętra windzie. Poza tym żadnych niemiłych doznań. Przeciwnie. Absolutne poczucie luksusu i bezpieczeństwa. To ostatnie może być złudne, bo w tym samochodzie naprawdę nie da się określić, nie patrząc na szybkościomierz, z jaką prędkością jedziemy. O, już 180 km/godz.? No to chyba trochę zwolnię...
Producent twierdzi, że ActiveHybrid 7 przy bardzo spokojnej jeździe w trasie można zejść ze spalaniem poniżej 8 l/100 km. Nam podczas jazd testowych w Bawarii komputer pokazał równe 14 litrów. A przysięgamy, że tylko przez chwilę, na autostradzie, rozpędzaliśmy się do 200 km/godz.
BMW ActiveHybrid7 pojawi się w sprzedaży w Europie w kwietniu 2010 r., a w USA - w maju. Przewiduje się, że niemal co drugie auto w tej wersji znajdzie nabywcę właśnie na rynku amerykańskim. Udział rynku niemieckiego szacuje się na 20 proc. Producent liczy także na bogatych Chińczyków, Rosjan i Japończyków. Jeżeli chodzi o Europę Środkową i Wschodnią nieoficjalne prognozy mówią o "pojedynczych sztukach".
Samochód w Niemczech ma kosztować 105 900 euro. W odmianie "L" będzie o 7 000 euro droższy.