Sąd podważa wyniki pomiarów laserem LTI 20/20 TruCAM
Kolejny sąd zakwestionował działanie nowego laserowego miernika prędkości LTI 20/20 TruCam. Przypominamy, że właśnie te urządzenia zastępują owiany złą sławą radar Iskra.
Już w 2014 roku kierowcy z Zamościa udało się zakwestionować pomiar nowym (wówczas) miernikiem i udowodnić swoją rację przed sądem. Ten zwrócił uwagę, że "promieniowanie laserowe jest generowane w oddzielnym względem wizjera układzie optycznym, który znajduje się poniżej celownika". To prowadzić ma do sytuacji, "w której funkcjonariusze Policji obsługując przyrząd mogą nie mieć świadomości co do tego, że w rzeczywistości namierzają inny pojazd niż ten, na który wskazuje punkt celowniczy w wizjerze".
Do podobnych wniosków doszedł niedawno Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórza. Chodziło o sprawę kierowcy, który - w ocenie policjantów - poruszał się w terenie zabudowanym z prędkością 73 km/h. Mężczyzna nie przyjął mandatu, więc sprawa trafiła na wokandę.
Ostatecznie sędziowie przychylili się do stanowiska mężczyzny uznając, że najnowszy zakup policji nie spełnia polskich przepisów dotyczących urządzeń do pomiaru prędkości.
Wskazano m.in. na błędy pomiaru wynikające z szerokości wiązki laserowej, która wzrasta w miarę zwiększania sie odległości od pojazdu. Urządzenie nie posiada również wymaganej przepisami funkcji automatycznej identyfikacji pojazdu, którego prędkość została zmierzona (co wynika z faktu generowania promieniowania laserowego w osobnym względem wizjera układzie optycznym).
Ponadto zwrócono uwagę, że wg zaleceń producenta pomiar nie powinien być wykonywany w przypadku aut pokrytych lakierem metalizowanym. Powodem ma być zjawisko "poślizgu wiązki" mogące skutkować błędem pomiaru (nawet o 50 km/h).
Wielokrotnie informowaliśmy, radar LTI 20/20 TruCam cierpi na przykrą przypadłość. Już na etapie policyjnego przetargu eksperci zwracali uwagę, że pojazd, który znajduje się w "celowniku" wizjera optycznego, nie musi wcale odpowiadać temu, którego prędkość została zmierzona! Wg instrukcji "skuteczny" zasięg urządzenia wynosi aż 1200 metrów, ale już przy odległości 500 m od funkcjonariusza dokonującego pomiaru, wiązka lasera może mieć ponad metr szerokości i obejmować więcej niż jeden pojazd.
Jest jeszcze jeden istotny aspekt, wykluczający pomiar prędkości obiektów w dalszej odległości i wynika on z zasady działania mierników laserowych. Jeśli operatorowi drgnie ręka i wiązka laserowa przesunie się po stojącym obiekcie, wynikiem będzie pomiar prędkości z jaką przesunęła się wiązka, a nie zero. Wynik będzie więc fałszywy. Dlatego bzdurą są opowiadane przez policjantów stwierdzenia o pomiarze do odległości 1200 metrów, czy nawet od 300 do 500 metrów.
Jak więc powinien wyglądać prawidłowy pomiar? TruCam LTI 20/20 to urządzenie pozbawione zoomu, stałoogniskowe, którego ostrość obiektywu ustawiona jest na 70 m. Instrukcja mówi, że pomiar można wykonać w większej odległości, a następnie należy samochód utrzymać w celowniku do odległości 70 m, gdy zostanie zrobione zdjęcie. Poprawny dowód to dwa zdjęcia - z celownikiem, samochodem i prędkością oraz drugie - z nr rejestracyjnym, ale bez celownika, wykonane z odległości 70 m.
Brak zoomu oznacza również, że policjant nie będzie w stanie dostrzec z dużej odległości np. braku pasów - o czym nagminnie opowiadają policjanci.
Przypominamy, że zakup nowych urządzeń rozwiązać miał problem z radarami rosyjskiej produkcji - Iskra-1. Kierowcy wielokrotnie podważali wykonane tymi urządzeniami pomiary przed różnymi sądami w całym kraju. Iskry słyną m.in. z tego, że potrafią podawać absurdalne wyniki prędkość stojącego(!) samochodu, a policjant nigdy nie ma pewności, co do tego, którego z pojazdów dotyczy pomiar. Doszło nawet do tego, że o pilne wycofanie urządzenia ze służby od dłuższego czasu postulowali sami funkcjonariusze drogówki! Niestety niewiele wskazuje na to, by zamiana Iskier na LTI 20/20 TruCam, która kosztowała polskiego podatnika przeszło 14 mln zł, przyniosła w tej kwestii jakieś większe zmiany.