Afera "dieselszwindel"

Volkswagen oszukiwał również w Polsce. TDI do kontroli!

Afera dotycząca nielegalnego oprogramowania stosowanego przez Volkswagena w wysokoprężnych jednostkach z rodziny EA189 zatacza coraz szersze kręgi.

Po tym, jak amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) poinformowała o stosowaniu przez niemiecki koncern oprogramowania zaniżającego realną emisję spalin silników 2,0 l TDI, sprawą zajęły się podobne instytucje w innych krajach.

Volkswagen przyznał, że soft wpływający na obniżenie wyników emisji spalin w cyklu pomiarowym zastosowano w około 11 mln pojazdów na świecie. Zaledwie pół mln z nich trafiło do USA.

Wczoraj informowaliśmy, że sprawa dotyczy popularnych silników 2,0 l TDI. Jednym z głównych dostawców tych jednostek napędowych dla niemieckiego koncernu jest fabryka Volkswagena z dolnośląskich Polkowic.

Reklama

Polski wątek sprawił, że sprawą zajęły się również krajowe instytucje odpowiedzialne za transport i ochronę środowiska. Jak informuje Instytut Samar, swoje pytania do przedstawicieli Volkswagena w tej sprawie skierowali już przedstawiciele Transportowego Dozoru Technicznego.

Inspektorzy chcą wiedzieć, ile tego typu "wadliwych" aut trafiło na polski rynek. W korespondencji skierowanej do Samaru Dariusz Bakalarski - Kierownik Wydziału Techniki TDT - podkreślił, że: "Od otrzymanej na opisane zapytanie odpowiedzi uzależniamy podjęcie kolejnych kroków w zakresie kompetencji władzy homologacyjnej, jaką od 1 stycznia 2014 r. jest Dyrektor TDT".

Niewykluczone, że chociaż - zdaniem Volkswagena - oprogramowanie nie wpływało na wyniki uzyskiwane w europejskich badaniach homologacyjnych, również w Polsce producent będzie musiał przeprowadzić akcję naprawczą. Z zapisów Prawa o Ruchu Drogowym wynika bowiem, że "jeżeli producent, który uzyskał świadectwo homologacji typu WE pojazdu, stwierdził w pojeździe wprowadzonym do obrotu zagrożenia dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym lub środowiska, jest obowiązany niezwłocznie powiadomić o tym ministra właściwego do spraw transportu oraz podjąć działania polegające na usunięciu tych zagrożeń".

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że środki zaradcze zastosowane przez TDT mają jedynie charakter propagandowy. Polski ustawodawca wyjątkowo pobłażliwie podchodzi do kwestii kontroli emisji spalin w samochodach, o czym - nie dalej jak dwa dni temu - pisaliśmy w naszym materiale dotyczącym usuwania filtrów cząstek stałych.

Warto również wspomnieć, że o ile początkowo mówiło się, że problem dotyczy tylko silników 2.0 TDI, to amerykańska Agencja Ochrony Środowiska śledztwem objęła również jednostkę 3.0V6 TDI, natomiast niemiecki minister transportu przyznał w czwartek, że oszukujące oprogramowanie znalazło się również w silnikach 1.6 TDI.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy