Afera "dieselszwindel"

Unia w pogoni za Rosją? To niedościgniony wzorzec!

Władze wielu europejskich krajów wypowiedziały wojnę silnikom wysokoprężnym. Zaostrzanie norm emisji spalin i kolejne obostrzenia pokroju zakazu wjazdu do centrów miast sprawiły, że zainteresowanie nimi systematycznie maleje.

Jak wynika z danych firmy analitycznej JATO Dynamics, jeszcze w 2011 roku jednostki wysokoprężne miały 55 proc. udział w całości rynku nowych samochodów osobowych w Unii Europejskiej. Ostatnie lata przyniosły jednak skokowy spadek zainteresowania nabywców. Rok 2016 zamknął się wynikiem 48,9 proc. W ubiegłym było to już tylko 43,8 proc!

W zeszłym roku w magazynie naukowym Environmental Research Letters ukazały się wyniki prac naukowców z instytutów badawczych z Austrii, Holandii, Norwegii i Szwajcarii. Wynika z nich, że w wyniku chorób powodowanych przez spaliny z diesli każdego roku umiera na Starym Kontynencie aż 5 tys. osób.

Reklama

Niestety w Polsce, gdzie szczytem marzeń wielu kierowców jest leciwy Passat TDI, niewiele osób zdaje sobie sprawę, że stare diesle to jeden z największych problemów europejskich dróg. Wg ostrożnych szacunków po drogach Starego Kontynentu porusza się dziś około 100 mln samochodów osobowych wyposażonych w silniki o zapłonie samoczynnym. To ogromna liczba, zwłaszcza jeśli zestawimy ją z danymi z innych stron świata.

Przykładowo w Chinach, które od lat stanowią jeden z najpotężniejszych i najprężniej rozwijających się motoryzacyjnych rynków świata (w samym tylko 2017 roku sprzedano tam ponad 18,1 mln nowych aut), udział silników Diesla w ogóle sprzedaży nowych aut nie przekracza obecnie 1 proc! Podobnie jest też w USA i Japonii. Za oceanem zaledwie 3 proc,. z około 13,8 mln rejestrowanych co roku nowych samochodów osobowych, ma pod maską silnik wysokoprężny. W Kraju Kwitnącej Wiśni ich udział w rynku (roczna sprzedaż na poziomie około 4,7 mln pojazdów) wynosi niespełna 2 proc!

Auta z silnikami wysokoprężnymi traktowane są w kategorii "samochodowych wynalazków" nie tylko w najodleglejszych zakątkach globu. Mało kto wie, że diesle nie cieszą się też uznaniem u naszych wschodnich sąsiadów. Z danych monitorującej rosyjski rynek motoryzacyjny agencji Autostat wynika, że w pierwszej połowie roku na lokalnych drogach przybyło zaledwie 62,5 tys. nowych osobówek zasilanych olejem napędowym. Udział diesla w ogóle rynku nowych aut w Rosji szacowany jest obecnie na skromne 8 proc! Paradoksalnie najwięcej aut z silnikami Diesla sprzedaje w Rosji Toyota.

Swoją drogą Rosja jest najlepszym przykładem, że akceptowalny poziom udziału w rynku samochodów z silnikami wysokoprężnymi osiągnąć można metodą marchewki, a nie - stosowaną dziś przez Unię Europejską - metodą kija. Lokalny rynek świetnie obrazuje, jak na udział  aut z silnikami diesla wpływają czynniki ekonomiczne. Wg najnowszych danych za litr benzyny bezołowiowej w Rosji zapłacić trzeba średnio 0,65 dolara czyli nieco ponad 2,4 zł. Litr oleju napędowego to wydatek około 0,67 dolara (niespełna 2,5 zł). Biorąc pod uwagę tak atrakcyjną cenę i znikomą różnicę na korzyść Diesla, na te ostatnie decydują się wyłącznie ekscentrycy, których nie przerażają potencjalne, wysokie koszty napraw.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama