Unia będzie narzucać producentom ile mają mieć aut elektrycznych?

Kandydat SPD na kanclerza Niemiec Martin Schulz chciałby w odpowiedzi na skandal związany z manipulowaniem pomiarami spalin w samochodach z silnikami Diesla zwiększyć produkcję samochodów elektrycznych i odgórnie ustalać ich udział procentowy w rynku UE.

Pomysłodawcą centralnego planowania udziału aut elektrycznych na rynku jest Martin Schulz
Pomysłodawcą centralnego planowania udziału aut elektrycznych na rynku jest Martin Schulz AFP

Postulat wprowadzenia ustalonego odgórnie udziału procentowego samochodów na prąd w rynku motoryzacyjnym całej Unii Europejskiej jest elementem pięciopunktowego planu Schulza, o którym informuje w piątek dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Celem Schulza jest wzmocnienie niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, którego prestiż mocno ucierpiał wskutek afery ze spalinami.

Polityk SPD wezwał niemieckich inwestorów do większego zaangażowania w rodzimą produkcję akumulatorów dla przemysłu motoryzacyjnego. "Niemieccy producenci muszą w dziedzinie samochodów na prąd poprawić swoje umiejętności" - ocenił. Jego zdaniem amerykańscy producenci w rodzaju Tesli zbyt długo byli traktowani w Niemczech "z pobłażaniem". Niemiecki przemysł motoryzacyjny nie może sobie pozwolić na dalsze "zadzieranie nosa" - powiedział Schulz.

Kandydat na kanclerza zapowiedział zwołanie na jesieni drugiego "szczytu motoryzacyjnego" w celu oceny wyników poprzedniego spotkania zorganizowanego na początku sierpnia.

Przedstawiciele niemieckiego rządu, władz lokalnych i niemieckie koncerny motoryzacyjne uzgodnili podczas tego spotkania działania mające ograniczyć emisję spalin przez samochody z silnikiem Diesla. Producenci aut zobowiązali się do modernizacji na własny koszt oprogramowania silników w 5,3 mln pojazdów.

Minister transportu Alexander Dobrindt zapowiedział, że bezpłatna modernizacja oprogramowania obejmie pojazdy o klasie emisji Euro 5 i Euro 6, przede wszystkim marki Volkswagen (3,8 mln), Daimler (900 tys.) i BMW - 300 tys. Producenci szacują koszt tej akcji na pół miliarda euro. Zdaniem uczestników Narodowego Forum Diesla pozwoli to na obniżenie emisji dwutlenku azotu w miastach o 25 do 30 proc.

Zdaniem części uczestników wyniki szczytu są niesatysfakcjonujące. Zdaniem Schulza producenci samochodów powinni zostać zobowiązani do zamontowania w samochodach z silnikami Diesla na własny koszt katalizatorów, a nie tylko do modernizacji oprogramowania.

Od dwóch lat niemiecki przemysł motoryzacyjny wstrząsany jest skandalami związanymi z nielegalnymi praktykami, których celem było zaniżanie za pomocą specjalnego oprogramowania wyników pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla.

Pierwszym niemieckim koncernem motoryzacyjnym, któremu udowodniono stosowanie nielegalnych praktyk, był Volkswagen. W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki.

Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom. O manipulacje oskarżane są także m.in. firmy Porsche i Audi należące do koncernu Volkswagen oraz inne koncerny.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas