Niemiecki sposób na baterie w elektrykach. 90 minut i wszystko jasne
W Polsce mało kto decyduje się dziś na kupno samochodu elektrycznego z drugiej ręki, ale nie ulega wątpliwości, że auta ładowane z gniazdka zaczynają coraz mocniej rozpychać się na rynku pojazdów używanych. Najwięcej obaw nabywców budzi w takim przypadku degradacja baterii. Niemiecki TUV Rheinland znalazł rozwiązanie tego problemu. Wystarczy 1,5 godziny i 149 euro.
Kupując samochód używany wiele osób decyduje się na wizytę na stacji diagnostycznej. W Polsce ogromną popularnością cieszą się też mierniki grubości powłoki lakierowej, które - przy odrobinie wprawy - pozwalają odkryć wypadkową przeszłość pojazdu. Problem w tym, że w przypadku samochodów elektrycznych wizyta w SKP na nic się nie zda. Diagnosta nie sprawdzi przecież składu spalin, ani nie zweryfikuje, w jakim stanie znajduje się bateria trakcyjna. W przyszłości może się to jednak zmienić.
Z myślą o osobach chcących kupić używane auto z wtyczką, TUV Rheinland uruchomił w Niemczech nową usługę polegająca na teście pojemności akumulatora pozwalającym określić stan baterii. Badanie trwa 1,5 godziny i - wymaga podpięcia pojazdu do ładowarki ściennej i złącza OBD2.
Do końca roku TUV Rheinland obsługiwać chce około 40 najpopularniejszych na niemieckim rynku elektryków. Zdaniem TUV odpowiada to połowie rynku pojazdów elektrycznych w Niemczech. Można się jednak spodziewać, że w kolejnych miesiącach - wraz z upowszechnianiem się samochodów elektrycznych - katalog obsługiwanych pojazdów szybko się powiększy.
By wykonać takie badanie samochód musi pojawić się na wskazanej stacji TUV Rheinland. Następnie auto podłączane jest do ładowarki ściennej, a diagnosta - za pomocą specjalnego oprogramowania i łącza OBD2 - sprawdza, w jaki sposób samochód pobiera energię z wallboxa.
Jak informuje elektrowóz:
Cały test trwa około 90 minut i kończy się wystawieniem przez TUV certyfikatu pojemności baterii. Cena takiego badania to 149 euro, czyli - przy obecnym kursie - około 660 zł. Przedstawiciele TUV Rheinland zachęcają do testowania w ten sposób elektryków zarówno kupujących, jak i dotychczasowych właścicieli samochodów planujących ich sprzedaż.
Wydatek niespełna 150 euro w stosunku do ceny samochodu nie wydaje się wygórowany, a certyfikat może zdecydowanie ułatwić sprzedaż i mieć ogromny wpływ wartość samochodu.