Miał być milion, są 24 tysiące. Tak rośnie liczba aut na baterie
Był rok 2016, gdy premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w roku 2025 po polskich drogach będzie jeździł milion aut elektrycznych. Jak wygląda realizacja tego planu?
Deklaracja premiera związana była z planami rozwijania infrastruktury oraz systemu dopłat do zakupu auta elektrycznego. Dziś system dopłat wydaje się nie nadążać za rosnącymi cenami elektryków, nie lepiej jest z infrastrukturą. Do założonego pułapu jeszcze "trochę" brakuje.
Nie mniej należy przyznać, że samochody o napędzie elektrycznym cieszą się w Polsce coraz większą popularnością. Jak wynika z raportu przedstawionego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych oraz Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, pod koniec maja tego roku były zarejestrowane dokładnie 22 404 sztuki elektrycznych samochodów osobowych.
Dla porównania, w samym maju do Polski przywieziono około 70 tys. aut używanych, a z salonów wyjechało około 40 tys. samochodów nowych z silnikami spalinowymi.
Ponadto w Polsce zarejestrowano 24 271 hybryd typu plug-in, a więc takich, które można (ale nie trzeba) ładować z gniazdka i które wyposażone są w mocne silniki spalinowe.
Rynek samochodów dostawczych i ciężarowych o napędzie elektrycznym to na koniec maja 1999 aut, ponadto zarejestrowanych było 10 777 motocykli i motorowerów, 753 autobusy. Procentowo imponujący jest wzrost liczby aut o napędzie elektrycznym rok do roku. Do maja bieżącego roku zarejestrowano ich o 45 procent więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Tylko liczbowo jest już gorzej.
Jeśli zaś chodzi o ogólnodostępne stacje ładowania samochodów, to ich liczba wynosi aktualnie 2190, a punktów ładowania jest w sumie 4253. Niestety, tylko 39 procent z tej liczby to szybkie ładowarki prądu stałego. Co gorsza, w Polsce przez szybką ładowarkę rozumie się już taką o mocy 50 kW, podczas, gdy w na Zachodzie Europy nie ma problemu, by znaleźć ładowarki o mocy ponad 200 kW (w Polsce takich jest kilka sztuk).
W maju uruchomiono 24 stacje ładowania, które w sumie liczą 36 stanowisk. Natomiast wzrost ten jest nieproporcjonalny w stosunku do liczby aut elektrycznych. W ciągu dwóch lat liczba aut przypadających na jeden punkt ładowania wzrosła z 10 do 21 sztuk, a to oznacza coraz większy problem z ładowaniem.
Za główne przyczyny wolnego rozwoju elektromobilności w Polsce eksperci podają kilka czynników. Po pierwsze apelują do władz o zmianę przepisów dotyczących budowania nowych stacji ładowania. Chodzi przede wszystkim o procedury przyłączeniowe oraz rozwój sieci dystrybucji energii. Ponadto wskazuje się na konieczność wprowadzenia korzystnych rozwiązań podatkowych dla osób zainteresowanych zakupem samochodu elektrycznego, a nie tylko nakładania dodatkowych opłat na właścicieli pojazdów spalinowych.
Wszyscy eksperci są zgodni co do jednego. Przed polskim rządem ciężka praca, jednak aby zdążyć z założonym przez Komisję Europejską przejściem na samochody elektryczne w roku 2035, nie mówiąc już o osiągnięciu miliona zarejestrowanych aut w roku 2025, nie ma na co czekać. Trzeba się natychmiast zabrać za konstruowanie przepisów, które ułatwią funkcjonowanie całego rynku samochodów elektrycznych i infrastruktury z nimi związanej.