Samochody elektryczne

Elimen E-VN1. Polski samochód w szczegółach

Kilka dni temu swój publiczny debiut zaliczył ultralekki samochód dostawczy polskiej produkcji - Elimen E-VN1. Udało nam się porozmawiać z głównym konstruktorem pojazdu - Przemysławem Rozmysłowiczem.

W rozmowie z Interią Rozmysłowicz zdradził, że firma dysponuje już gotowymi formami produkcyjnymi dla kilku wariantów. Na przełomie roku gotowa ma być pełna dokumentacja homologacyjna. Elimen E-VN1 homologowany będzie w kategorii L7E, czyli jako tzw. czterokołowiec lekki. Masa własna pojazdu oscyluje w okolicach 600 kg.

Samochód to całkowicie polska konstrukcja. W naszym kraju zaprojektowano kompletne podwozie i układ napędowy. Wyjątek stanowi karoseria, której kształty nakreślił jeden ze stylistów Porsche Design.

Główną zaletą polskiej konstrukcji są właściwości przewozowe. Przestrzeń ładunkowa ma ponad 4m3. Ładowność wynosi do 800 kg. Dostęp do przestrzeni ładunkowej, w zależności od konfiguracji, znajduje się w centralnej bądź centralnej i tylnej części. Szerokie otwory załadowcze o wymiarach 1480x2050 (środek) oraz 1000x2170 (tył) mogą być zamykane automatyczną szybką roletą.

Reklama

Uzyskanie tak imponujących rezultatów możliwe było dzięki innowacyjnemu podejściu do budowy pojazdu. Elimen E-VN1 to w rzeczywistości moblilna platforma wykonana w dużej mierze z kompozytów. Proces budowy pojazdu inspirowany jest przemysłem jachtowym. Wykonana ze specjalnie wzmocnionych laminatów "płyta podłogowa" mieści wszystkie elementy układu napędowego - w tym silnik trakcyjny i akumulatory. Sama płyta podłogowa przypomina konstrukcją skrzydło samolotu. Za sztywność dopowiadają tu głównie elementy z włókien węglowych. Masa użytych wzmocnień (mocowania elementów zawieszenia) z elementów stalowych to zaledwie około 30 kg!

Tylne zawieszenie przypomina rozwiązania stosowane w Fiacie 126p. "Nasze założenie było takie, by elementy, jak np. wahacze wykonywane były przy pomocy obrabiarek numerycznych CNC" - dodaje Rozmysłowicz. Dzięki takiemu podejściu (m.in formy z kompozytów) samochód ma szanse na międzynarodową karierę i uruchomienie produkcji zagranicą. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z całkowicie polskim pojazdem, który docelowo - w wersji na nasz rynek - powstawać ma w polskich fabrykach!

Płyta podłogowa o niezwykle kompaktowych wymiarach mieści nie tylko układ napędowy, ale też kompletne zawieszenie. Za amortyzację odpowiadają elementy pneumatyczne, dzięki którym można zmieniać prześwit i wysokość pojazdu. To ukłon w stronę firm transportowych, które mogą wykorzystywać pojazd jako platformę przewozową dla niewielkich kontenerów (jako kompletny system wymiany).

Twórcy auta dysponują już gotowymi formami do produkcji płyty podłogowej (kilka wariantów, różniących się w zależności od wymagań zamawiającego). Sama karoseria bazuje na lekkim, aluminiowym szkielecie z poszyciami z włókien szklanych. Płaska płyta podłogowa pozwala na niemal dowolne konfigurowanie zabudowy i dopasowanie jej potrzeb najróżniejszych branż.

Źródłem napędu jest - zaprojektowany i wyprodukowany w naszym kraju - elektryczny silnik o mocy 14,9 kW (20,2 KM). W Polsce powstały też: układ szybkiego ładowania i wszystkie systemy elektroniki pokładowej (w tym komputer główny i komputer sterujący baterią). Napęd przenoszony jest na tylną oś za pomocą dyferencjału z mechaniczną blokadą!

Akumulatory litowo-jonowe, w zależności od wersji, zapewniać mają zasięg miedzy 100 a 300 km. Koszt pokonania 100 km oscylować ma w okolicach 7 zł (zależy od taryfy dostawcy prądu).

W rozmowie z Interią Paweł Kruszyński - członek zarządu finansującej projekt Grupy Assay - przyznaje, że firma liczy przede wszystkim na zainteresowanie branży sadowniczej, komunalnej i kurierskiej. Sprzedaż pojazdu napędzić może podpisana już przez prezydenta ustawa o elektromobilności. Przypominamy, że na jej podstawie miasta zyskały możliwość tworzenia tzw. "stref czystego transportu", do których bezpłatny wjazd zarezerwowany będzie wyłącznie dla samochodów elektrycznych (użytkownicy pozostałych pojazdów będą musieli ponosić opłaty w wysokości nawet 30 zł dziennie). Pojawienie się ich w Polsce stanowić będzie duże wyzwanie chociażby dla kurierów.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy