Kontrowersje wokół LPG. Też to zaobserwowałeś?
Coraz częściej z różnych stron usłyszeć można, że jakość paliw w Polsce systematycznie się poprawia. Z moich obserwacji wynika jednak, że właściciele stacji nie traktują kierowców fair... (*)
Korzystając z ostatniego długiego weekendu, jak wielu rodaków, wybrałem się z rodziną na krótki urlop. Wybór padł na wschodnie wybrzeże, co biorąc pod uwagę miejsce mojego zamieszkania (Dolny Śląsk) zapowiadało długą, przeszło 500 km podróż w jedną stronę.
Na wstępie dodam, że mam leciwe, acz dość wygodne auto segmentu E napędzane sześciocylindrowym silnikiem benzynowym (z automatem). By nie płakać przy każdej wizycie na stacji - jak wielu innych - zdecydowałem się zainwestować w instalację gazową (wiem, wiem - bieda, syf, kiła itd. ale to ja byłem na weekend nad morzem...).
Jeżdżąc samochodem "w koło komina" (dzienne odcinki po 30-50 km z przewagą jazdy miejskiej) mój samochód spala średnio około 16 l LPG na 100 km. Jaki wynik udało mi się osiągnąć w trasie?
Zaznaczam, że - nauczony wieloletnim doświadczeniem - staram się tankować wyłącznie w "sieciówkach", gdzie gwarantem jakości - przynajmniej teoretycznie - są duże koncerny petrochemiczne.
Trasa do Trójmiasta przebiega w większości po drogach lokalnych i kawałku (około 50 km) autostrady A1 - w jedną stronę jechać można przeszło 8 h, co daje średnią prędkość w granicach 50 km/h.
Przed wyjazdem - jak zwykle - zatankowałem na lokalnym "Orlenie". Mniej więcej na wysokości Gniezna zdecydowałem się na "dolewkę" na jednej ze stacji sieci Moya. Wyniki spalania nieco mnie zaskoczyły. Moje auto - w spokojnym ruchu (większość czasu przy wyłączonej klimatyzacji) zużyło średnio... 15,9 l LPG/100 km.
Kolejne tankowanie - tym razem "na powrót" - odbyło się już w Trójmieście. Mimo zaporowej ceny (ponad 1,7 zł/l) zjechałem na Statoila. Tankowanie do pełna pozwoliło mi objechać (a w zasadzie przestać w korkach) całe Trójmiasto i - częściowo po autostradzie A1 (około 50 km) - zaliczyć połowę drogi powrotnej. Nauczony doświadczeniem (korki, chodząca "non-stop" klima) spodziewałem się wyniku około 18 l biorąc pod uwagę jazdę po mieście i dwa długie korki na krótkim kawałku autostrady. Nic bardziej mylnego. Średnie zużycie paliwa wyniosło na tym (liczącym około 300 km) odcinku... 13,2 l/100 km!
Po liczącej przeszło tysiąc km wyprawie wiem już, że - w Polsce - największy wpływ na zużycie paliwa ma nie styl jazdy, lecz... miejsce tankowania. Niestety, wydaje mi się, że nie jestem w tych spostrzeżeniach osamotniony.
Ciekawe, co na to przedstawiciele UOKiK?
*LIST DO REDAKCJI