Rynek paliw

Ceny paliw w Polsce oderwane od rzeczywistości? "To może zaszkodzić gospodarce"

Analitycy biją na alarm. Chociaż rynkowa cena ropy osiągnęła najwyższy poziom w tym roku, na polskich stacjach koszt tankowania drastycznie spada. Pomimo, że sytuacja ta bez wątpienia cieszy kierowców, w dłuższej perspektywie może zaszkodzić całej polskiej gospodarce.

Na świecie paliwo drożeje, a w Polsce... tanieje

Światowe notowania kontraktów na ropę naftową WTI niedawno przekroczyły pułap 90 dolarów za baryłkę. Jak ostrzegają eksperci - to najwyższy poziom w tym roku. Pomimo tego, na polskich stacjach od pewnego czasu można zauważyć wyraźne obniżki.

Obecnie diesel jest najtańszy od przełomu czerwca i lipca tego roku, a jego cena w przeciągu ostatniego miesiąca spadła o ok 30 groszy na litrze. Podobna sytuacja tyczy się benzyny 95, której obecna cena w hurcie jest najniższa od początku 2022 roku. Dlaczego tak się dzieję?

Decyzje Orlenu niepokoją ekspertów

Analitycy stawiają sprawę jasno - wszystko wskazuje na to, że PKN Orlen postanowił zagrać w dosyć niebezpieczną grę. W momencie, gdy na całym świecie tendencja jest wyraźnie wzrostowa, polski koncern naftowy zdecydował się na obniżenie cen hurtowych paliwa. Chociaż sytuacja ta bez wątpienia jest na rękę kierowcom, wkrótce może zaszkodzić nie tylko rodzimym producentom, ale przede wszystkim gospodarce całego kraju.

Reklama

W rzeczywistości bowiem, biorąc pod uwagę obecne ceny ropy na światowych rynkach i gwałtowne osłabienie złotego, koszt tankowania na polskich stacjach powinien być dużo wyższy. Jak informują niektórzy eksperci - gdyby Orlen naśladował to, co dzieje się np. z ceną diesla na innych rynkach, to dziś litr ON powinien kosztować na stacjach niemal 8 zł za litr. Tymczasem jego cena ledwo przekracza 6 zł. 

Czym może skutkować taka polityka Orlenu?

Wystarczy zresztą spojrzeć na ceny paliw za naszą zachodnią granicą. Obecnie rozstrzał pomiędzy kosztem tankowania na niemieckich, a polskich stacjach w przeliczeniu na złotówki jest gigantyczny i wynosi nawet 2,5 zł różnicy. Utrzymywanie tak niskich cen w momencie, gdy na całym świecie koszt tankowania rośnie, w dłuższej perspektywie musi odbić się nagłymi i wręcz rekordowymi podwyżkami, co bez wątpienia zaskoczy wszystkich Polaków. Kiedy tak się stanie? Być może niebawem po tegorocznych wyborach.

Warto także pamiętać, że obecnie dużą część paliw importujemy z zagranicy. Obecnie to to nawet jedna trzecia potrzeb krajowych. PKN Orlen jako państwowy gigant wpływa swoją strategią także na ceny firm konkurencyjnych. Jeśli z ich perspektywy sytuacja stanie się nieopłacalna, mogą oni zaprzestać importowania paliw do Polski. To z kolei może skutkować brakami paliwa na polskich stacjach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama