Polskie drogi

Zabił kolegów i uciekł. Szuka go policja!

Prokuratura w Łodzi poszukuje 33-latka, podejrzanego o spowodowanie wypadku drogowego, w wyniku którego śmierć ponieśli dwaj mężczyźni w wieku 26 i 30 lat, a trzeci z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. Podejrzany, który kierował autem mimo zakazu, zbiegł z miejsca zdarzenia.

"Bardzo prosimy o pomoc w zatrzymaniu podejrzanego. Wszystkie osoby, mające jakiekolwiek informacje, które mogą być w tym pomocne, proszone są o zgłaszanie się do policji bądź do Prokuratury Rejonowej Łódź-Widzew" - podkreślił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Prokurator przypomniał, że 33-letni łodzianin podejrzany jest o spowodowanie tragicznego wypadku, do którego doszło 23 lutego, kilka minut po godzinie 16, na północnej jezdni ulicy Broniewskiego w Łodzi.

Jak ustalili śledczy, jeszcze przed zdarzeniem uwagę innych uczestników ruchu zwróciła brawurowa jazda kierowcy BMW, który w ulicę Broniewskiego z dużą prędkością skręcił z niewłaściwego pasa, a następnie - mimo złych warunków atmosferycznych - bardzo szybko jechał w kierunku północnym.

Reklama

Z relacji przesłuchanych świadków i zapisów monitoringu wynika, że w pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem, wpadł w poślizg i sunąc bokiem po jezdni zjechał na prawe pobocze, uderzył w krawężnik, wybił się w powietrze, a następnie wpadł w drzewo. W wyniku zdarzenia śmierć ponieśli dwaj pasażerowie w wieku 26 i 30 lat.

Przed przyjazdem pogotowia reanimacyjne działania przedmedyczne prowadzone były przez świadków, którzy wybiegli z okolicznych budynków. Już wówczas jeden z pasażerów - 30-letni mężczyzna leżący na zewnątrz samochodu - nie dawał oznak życia. Mimo natychmiastowego przybycia zespołu ratownictwa medycznego i podjętych działań, nie udało się uratować 26-latka, który zmarł w karetce. Z kolei 29-letni pasażer z obrażeniami wielonarządowymi przewieziony został do szpitala.

W tym czasie czwarty z mężczyzn jadących samochodem uciekł z miejsca zdarzenia. Zdaniem prokuratury, z zebranych dowodów wynika, że był to 33-latek, który prawdopodobnie kierował BMW. Samochód, którym jechał nie był zarejestrowany w Polsce - miał amerykańskie numery rejestracyjne i nie posiadał wymaganego ubezpieczenia.

"Mimo zakrojonych na szeroką skalę działań, dotychczas nie udało się ustalić miejsca pobytu 33-latka. Dlatego też prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów, a sąd uwzględnił wniosek o tymczasowe aresztowanie. Wdrożone zostały poszukiwania listem gończym. Prokurator wyraził zgodę na jego publikacje w mediach" - oświadczył Kopania.

W toku śledztwa ustalono również, że 33-latek mógł po wypadku korzystać z pomocy medycznej, ponieważ w miejscu jego zamieszkania, gdzie na krótko pojawił się tuż po zdarzeniu, ujawniono ślady krwi.

Z kolei niedługo przed wypadkiem - około godziny 15.30 - wszyscy czterej mężczyźni, jadący następnie BMW, widziani byli przy jednym ze sklepów w pobliżu miejsca zamieszkania podejrzanego, gdzie zarejestrowały ich kamery monitoringu.

Według rzecznika łódzkiej prokuratury, podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności do lat 12.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy