Sąd odmówił policji wszczęcia postępowania przeciwko kierowcy!
Z reguły prezesi sądów nie przeprowadzają żadnej kontroli wniosków o ukaranie, kierowanych przez Policję. Co Policja podeśle – to sądy procedują. W wyniku tej bezmyślności Skarb Państwa traci milionów złotych na niepotrzebne procesy. Jako skrajne (negatywne) przykłady można wskazać Prezesów Sądów Rejonowych w Kościanie i Gryficach. Kościańska policja wytoczyła już kilkanaście postępowań przeciwko jednemu człowiekowi. Bo go nie lubi. I wszystkie przegrywa. Dziesiątki rozpraw, dziesiątki przesłuchanych świadków, biegli, eksperymenty, stosy pism. I wszystko na koszt podatnika!
Jest jednak pierwsza jaskółka. Sąd Rejonowy w Gostyniu odmówił Policji wszczęcia postępowania. Ot po prostu. Bo nie było sensu, ani powodu prowadzenia procesu. A było to tak.
W dniu 19 października 2016 r. nasz kolega Marek Walczak przejeżdżał samochodem osobowym przez miejscowość Bruczków (wielkopolskie). W tym czasie i miejscu służbę patrolową pełniła sierż. Edyta Ratajczak z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu. Dowódcą patrolu był sierż. sztab. Marcin Niezgódka - z tej samej Komendy. Pani sierżant dysponowała w tym dniu urządzeniem pomiarowym TruSpeed LTI 20-20. Jak wynika z dokumentacji, którą pozyskało Stowarzyszenie Prawo na Drodze, funkcjonariuszka nie przeszła żadnych szkleń w zakresie obsługi tego urządzenia, jednakże w dniu 7 grudnia 2015 r. podpisała kartę zapoznania się z instrukcją obsługi...
Sierż. Edyta, gdy zobaczyła nadjeżdżający pojazd, postanowiła użyć swojego TruuSpeeda. Wyczarowany przez Truspeeda pomiar był na tyle satysfakcjonujący, że pan Marek został zatrzymany w celu poddania go procedurze mandatowej. Procedura ta zakończyła się odmową przyjęcia mandatu karnego przez domniemanego sprawcę.
W związku z odmową przyjęcia mandatu karnego, Komenda Powiatowa Policji w Gostyniu wszczęła żmudne czynności wyjaśniające, które zakończyły się skierowaniem przeciwko Markowi Walczakowi wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego w Gostyniu.
Sąd Rejonowy w Gostyniu - postanowieniem z dnia 12 stycznia 2017 r. (sygn. akt II W 398/16/2) - odmówił wszczęcia postępowania w sprawie, a to z tego powodu, że znak drogowy D-42 (obszar zabudowany) w Bruczkowie został skradziony, więc kierowcy nie byli niczym obligowani do ograniczania prędkości do 50 km/h...
W związku z powyższym nasuwa się kilka pytań retorycznych:
- Jak to się stało, że patrol Policji z sierż. szt. Niezgódką na czele nie zauważył, że w Bruczkowie zniknął znak drogowy? Czyżby patrol jeździł "na pamięć", i co gorsza "mierzył na pamięć"?
- Ilu jeleni zapłaciło patrolowi bezpodstawne mandaty?
- Na czym polegały żmudne czynności wyjaśniające prowadzone przez KPP Policji w Gostyniu, skoro nie ustalono nawet tego, że w Bruczkowie nie było znaku, za naruszenie którego ukarano wielu kierowców?
Panu Markowi Walczakowi gratulujemy, że nie jest jeleniem. To już jego dziesiąte zwycięstwo z Organami Ścigania Kierowców w przeciągu ostatnich 3 lat - przez co wynik konfrontacji wynosi obecnie 10-0. Lepszy jest tylko Emil, chociaż Patryk Tomaszewski ma duże szanse powalczyć o drugie miejsce.
Pani sierżant Edycie Ratajczak życzymy natomiast wielu nieudanych łowów oraz wielu rzekomo przeczytanych instrukcji...
Artur Mezglewski
Stowarzyszenie Prawo na Drodze