Policjant, czyli pan i władca. Lepiej nie dyskutuj!
Policjanci drogówki coraz bardziej upodabniają się do swoich kolegów po fachu zza oceanu. Przypadek kierowcy z Gorzowa Wielkopolskiego pokazuje, że z pewnym swoich racji funkcjonariuszem lepiej nie dyskutować...
Sprawa, o której informuje "Rzeczpospolita" dotyczy kierowcy przyłapanego przez policjantów na przekroczeniu prędkości o 38 km/h. Początkowo policjanci chcieli ukarać go mandatem w kwocie 400 zł. Gdy kierowca odmówił jego przyjęcia (nie wnikamy dlaczego, kierowca ma zawsze do tego prawo) mundurowi zdecydowali się na wnikliwą kontrolę stanu technicznego, której efektem było zatrzymanie dowodu rejestracyjnego.Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że powodem - czy raczej pretekstem... - do zatrzymania dokumentu okazała się przepalona żarówka w jednym ze świateł cofania i "brak trzeciego światła stopu".
Kierowca nie zgodził się z taką interpretacją i wniósł o jej unieważnienie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim. Podstawą zatrzymania dowodu rejestracyjnego nie mógł być brak trzeciego światła stopu, bowiem - zgodnie z obowiązującymi normami w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia - wymagane jest posiadanie dwóch świateł stopu. W ocenie kierowcy zagrożenia nie stanowiła również usterka w postaci przepalenia się jednej żarówki w prawym świetle cofania, bowiem samochód miał jeszcze drugie światło.
Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał jednak rację policjantom. Rozporządzenie ministra infrastruktury z 2002 r. przewiduje, że pojazd powinien posiadać jedno lub dwa światła cofania. WSA zwrócił jednak uwagę, że jeśli dany pojazd wyposażony jest w dwa takie światła, każde z nich musi być sprawne.
Na tej podstawie sędziowie uznali, że kierowca rzeczywiście poruszał się po drodze publicznej pojazdem "niespełniającym wymogów obowiązkowego wyposażenia", więc zatrzymanie dowodu rejestracyjnego było zgodne z art. 132 ust. 1 pkt 1 prawa o ruchu drogowym.