Polskie drogi

„Chciałem posprzątać chodnik z ludzi”. Kierowca niepoczytalny?

51-letni mężczyzna, który w niedzielę w Rzezawie (pow. Bochnia) potrącił samochodem sześć osób i spowodował śmierć jednej z nich trafił do szpitala psychiatrycznego. Taką decyzję podjął lekarz na podstawie zachowania kierowcy po zatrzymaniu. Śledztwo prowadzi prokuratura w Bochni.

Do wypadku doszło w niedzielę po południu na drodze powiatowej w Rzezawie (między Bochnią, a Brzeskiem). Jadący samochodem marki Fiat Panda 52-letni mężczyzna, zamieszkały w Katowicach, wjechał w grupę trojga rowerzystów i dwóch pieszych. Sprawca wypadku próbował uciec z miejsca zdarzenia, ale został złapany po ok. 200 metrach, gdy potrącił kolejnego pieszego. Świadkowie wezwali policję i przekazali kierowcę funkcjonariuszom.

Z ustaleń prokuratury wynika, że sprawca zjechał na przeciwległy pas ruchu i wjechał na chodnik, gdzie potracił pięć osób: troje rowerzystów i dwie osoby piesze, a następnie kolejnego pieszego. W wyniku doznanych obrażeń jedna osoba zmarła, jedna jest w stanie ciężkim, a trzy mają inne obrażenia, których skala będzie ustalana - poinformował w poniedziałek prok. Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Reklama

Sprawca po zatrzymaniu został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Początkowo został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań, ale zachowywał się w sposób odbiegający od normy i wskazujący na zaburzenia psychiczne. Wezwany lekarz zadecydował o przeniesieniu go do szpitala psychiatrycznego.

W najbliższym czasie prokuratura zamierza przesłuchać kierowcę i przedstawić mu zarzut. Sprawa będzie szczegółowo badana, czy chodzi o nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia, czy też o celowe najechanie na ludzi. W tym drugim przypadku oznaczałoby to zarzut zabójstwa.

Według naszych informacji kierowca tuż po wypadku miał wprost zeznać, że celowo wjechał w rowerzystów. 51-letni kierowca był trzeźwy. Na miejscu nie było żadnych śladów hamowania. 

Prokuratura rejonowa w Bochni ustaliła, że fragment tego zdarzenia zarejestrowany został na monitoringu, w związku z tym trwają czynności związane z odtworzeniem tego nagrania. Badany będzie również stan techniczny pojazdu.

Jak podaje poniedziałkowa "Gazeta Krakowska", tragedia rozegrała się na oczach ludzi wychodzących akurat ze ślubnej uroczystości w kościele. Fiat panda wjechał na chodnik tuż obok kościoła.

Jak podaje gazeta, sprawca - zatrzymany przez mieszkańców - nie stawiał oporu. "Wstrząśnięci ludzie mieli od niego usłyszeć, że chciał "posprzątać chodnik z ludzi wychodzących z kościoła" - podaje GK. 

RMF FM/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy