BMW M, czyli gdy reklama myli się z rzeczywistością
Nie ulega wątpliwości, że BMW to jedna z marek wywołujących skrajne emocje. Co ciekawe, niemieckiemu koncernowi udaje się to nie tylko za sprawą samochodów, ale nawet... kampanii reklamowych.
Mowa o nowym spocie z ogólnoświatowego cyklu "BMW M Town", który na swoim oficjalnym facebookowym profilu opublikowało niedawno BMW Polska.
Fabuła spotu nawiązuje do filmu akcji. Kierowca BMW M "ściga" się w nim z rozpędzonym składem kolejowym (w Polsce oksymoron). Ponieważ wszystko dzieje się w "Mieście M" przejazd kolejowy zamyka się nie przed autem, lecz pociągiem. Towarowy skład, z piskiem trącej o stal stali, zatrzymuje się przed opuszczonym szlabanem. Samochód przejeżdża przez tory.
Kampania podkreślać ma typową cechę aut z Bawarii - przyjemność z jazdy. Trzeba przyznać, że ciekawie ogląda się świat, w którym to pociąg musi ustępować miejsca samochodowi. W innych spotach z serii "BMW M Town" zobaczyć można np. "kręcące bączki" taksówki czy kobietę robiącą sobie selfii przy pomocy fotoradaru (swoją drogą, czy prezentowane w tym spocie Miasto M nie przypomina wam do złudzenia Warszawy...?)
Oczywiście nie każdemu kampania reklamowa przypadła do gustu. W sieci roi się od komentarzy w stylu "jacy kierowcy, takie reklamy". Wielu komentujących zarzuca BMW "świecenie złym przykładem" i "podprogowe" namawianie kierowców do łamania przepisów.
Do lamentujących przyłączyły się PKP Polskie Linie Kolejowe SA. W ich komentarzu do spotu z pociągiem przeczytać możemy:
"Tak, mają Państwo rację - światła są zawsze zielone, tyle że dla tych, którzy mają na uwadze bezpieczeństwo innych i zatrzymują się przed każdym przejazdem, zachowując należytą ostrożność. To zielone światło na dalsze życie, na bezpieczny powrót do domu. Jako zarządca infrastruktury kolejowej, dla którego priorytetem jest bezpieczeństwo i który od 13 lat organizuje kampanię społeczną "Bezpieczny przejazd" nie wyrażamy zgody na brawurę, głupotę i sceny rodem z filmu fantasy. Rozumiemy, że kontrowersyjna kampania najlepiej się sprzedaje w mediach, ale z tak ogromnym przekłamaniem jeszcze się nie spotkaliśmy. Czy wiedzą Państwo, że sprawcami 98 proc. wypadków na przejazdach kolejowo - drogowych są nieodpowiedzialni kierowcy? Czy kiedykolwiek słyszeli Państwo o społecznej odpowiedzialności? Przesyłamy film, zrealizowany z Cyber Marianem w ramach kampanii "Bezpieczny przejazd - szlaban na ryzyko!" - analogiczna sytuacja, tylko z zupełnie innym zakończeniem, REALNYM zakończeniem, jako przestroga. Pozdrawiamy PLK".
Stanowisku PKP trudno się dziwić. Firma - sprawnie - wykorzystała kampanię BMW, by przypomnieć kierowcom o zagrożeniach związanych z przejazdami kolejowymi. Nie sposób się jednak zgodzić z zarzutami o "przekłamanie". Spot nie przytacza przecież żadnych danych dotyczących wypadków na przejazdach kolejowych, nie mówi też o ich sprawcach czy ofiarach. Jedne dostrzegalna gołym okiem nieścisłość, którą rzeczywiście nazwać można "przekłamaniem", dotyczy pędzącego składu towarowego. Z najnowszych danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że średnia prędkość tego rodzaju pociągu w Polsce wynosi... 25 km/h.
Zarzuty PKP nie pozostały bez echa ze strony BMW. W odpowiedzi na burzę komentarzy BMW Polska zamieściło wpis, w którym wyjaśnia swój punkt widzenia. Czytamy w nim, że:
"Cykl reklam "BMW M Town" to element globalnej kampanii, która przedstawia utopijne miasto fanów motoryzacji. To wymyślony świat, nie mający odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wszystkie pokazane w nim wydarzenia mają wyłącznie fikcyjny charakter, jak np. przejazd kolejowy z pierwszeństwem przejazdu dla samochodów. Dlatego BMW M Town zawsze pozostanie wyłącznie kreacją filmową.
Naszym celem nigdy nie było promowanie niebezpiecznych zachowań na drodze, ale szanując Państwa głos zdecydowaliśmy o wstrzymaniu emisji w/w filmu w ramach kampanii BMW M w Polsce. Post zostanie skasowany w ciągu 24h".
Kto ma racje w tym, wywołanym sztucznie, sporze? Cóż, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przecież ścigać się na drodze z pociągiem czy robić sobie selfie za pośrednictwem fotoradaru. BMW zaznacza również, że reklamy nakręcono z udziałem profesjonalnych kierowców na zamkniętych drogach i przestrzega (cóż, reklamy oglądają też Amerykanie...), by pod żadnym pozorem nie próbować powtarzać prezentowanych scenariuszy. Dziwić może również zachowawcza reakcja polskiego importera, który zobowiązał się do usunięcia wspomnianego wpisu na facebooku. Idąc tym tropem rozumowania (brawo PKP) powinniśmy też ocenzurować wszystkie gry z serii Need for Speed czy bajki dla małych ("Autka") i dużych ("Szybcy i Wściekli") chłopców.
Korzystając z okazji - wzorem PKP - przypominamy, że w raporcie NIK ze stycznia ubiegłego roku zauważono, że "że poziom bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych wyrażony wskaźnikiem NRV w latach 2014-2015 pogorszył się".
Najwyższa Izba Kontroli zwróciła też uwagę, że "Zarządcy linii kolejowych i zarządcy dróg nie wykonywali należycie działań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych. Ponad połowa skontrolowanych przejazdów nie była utrzymana we właściwym stanie technicznym. Przeszło 70 proc. z nich nie było odpowiednio oznakowanych znakami drogowymi i wskaźnikami kolejowymi".
Może więc warto zająć się najpierw realnymi problemami, zanim przejdzie się do reklam?