Polskie drogi

Absurdalne przejście w Łodzi. Nie domalowali pasów, bo ktoś stanął autem

Przejścia źle oznakowane, przejścia donikąd, zbyt duża liczba przejść - przejścia dla pieszych w Polsce pozostawiają wiele do życzenia. Złej sytuacji nie poprawiają takie sytuacje jak ta, która niedawno wydarzyła się w Łodzi - po remoncie jednej z ulic wymalowano dość absurdalne pasy.

Polskie przejścia dla pieszych wymagają audytu i poważnych zmian

W 2020 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i autostrad przedstawiła obszerny raport prezentujący wnioski z audytu przejść dla pieszych, które jej podlegają. Jest to niezwykle ciekawa lektura, pełna absurdów potwierdzanych zdjęciami konkretnych miejsc. Dość powiedzieć, że na 682 skontrolowanych przejść, uwag nie było zaledwie do 11 z nich.

Jak zatem musi to wyglądać w skali wszystkich przejść dla pieszych w Polsce? Ile z nich wyznaczonych jest w sposób prawidłowy, nie budzi zastrzeżeń, ani nie stwarza potencjalnego zagrożenia dla pieszych? Tego nie wiemy, gdyż nikt nie stworzył takiego raportu. Wiemy natomiast, że sytuacji nie poprawiają takie historie jak ta, która niedawno zdarzyła się w Łodzi.

Reklama

Nie mogli wyznaczyć przejścia dla pieszych przez zaparkowane auto

Niedawno zakończono tam remont na ulicy Solskiego. Po wymianie nawierzchni, przyszedł czas na namalowanie oznakowania poziomego - przede wszystkim znaku P-10, czyli pasów, wyznaczających przejście dla pieszych. Tu pojawił się jednak problem, ponieważ tuż przy samym skrzyżowaniu ktoś zaparkował Suzuki Swifta. Drogowcy nie widzieli więc innego rozwiązania, jak namalować linie takie, na jakie pozwalał im samochód. 

Na absurd zwrócił uwagę prawdopodobnie jeden z mieszkańców, który wrzucił zdjęcie tego miejsca i napisał:

Z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy, zwrócił się do Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi TVN24. Dziennikarze uzyskali informacje, że ZDiT jest świadom zaistniałego problemu i podjęto już kilka prób domalowania pasów, ale za każdym razem przeszkadzały w tym zaparkowane samochody. Urzędnicy i drogowcy nie ustają jednak w wysiłkach i przejście ma być poprawione.

Przejście dla pieszych w Łodzi do przykład polskiej drogowej bylejakości

Opisywanemu przejściu dla pieszych w Łodzi warto przyjrzeć się jeszcze pod jednym kątem, który najwyraźniej do tej pory nikogo nie zainteresował. Dość nietypowe wydaje się wyznaczanie przejść w taki sposób, żeby nachodziły na siebie jedno na drugie. Nawet jeśli uda się domalować te trzy przykrótkie pasy, to i tak nachodzące na siebie przejścia, wyznaczone jedno przy drugim, wyglądają dość kuriozalnie.

Rzut oka na Street View z tego miejsca pokazuje, że po pierwsze wcześniej wyznaczone pasy wcale na siebie nie nachodziły i całość nie wyglądała jakby dwie różne ekipy wyznaczały przejścia i nagle się zderzyły ze sobą. A po drugie feralne przejście wyznaczone jest zbyt blisko samego skrzyżowania. Bez problemu można było przesunąć je o dwa metry w głąb ulicy. Ale wymagałoby to dołożenia dwóch metrów chodnika po jednej ze stron, a budżet remontu zapewne przewidywał tylko wymianę nawierzchni ulicy, a nie poszerzanie chodnika.

Przy okazji remontu można było też pokusić się o wyznaczenie miejsc parkingowych dla samochodów - Swift stoi między skrzyżowaniem, a bramą wyjazdową z posesji, czyli w miejscu gdzie powinno się raczej wyznaczyć powierzchnię wyłączoną z ruchu. Jak jednak widać na załączonych obrazkach, nikt nie pomyślał nad tym, aby w ramach remontu ulicy, trochę poprawić na niej organizację ruchu. Pozostawiono wszystko po staremu, a kierowcy po staremu parkują gdzie tylko się da. Okoliczne bloki mają parkingi na najwyżej kilka samochodów, więc mieszkańcy radzą sobie jak mogą.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przejście dla pieszych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy