Polski kierowca

Jak korzystać z aktywnego tempomatu? Trzeba przestrzegać 7 zasad

Aktywny tempomat (po angielsku ACC – Adaptive Cruise Control) pojawił się po raz pierwszy w latach 90. ubiegłego stulecia, ale wówczas montowano go jedynie w samochodach klasy S. Obecnie pojawia się już w małych autach kompaktowych, a nawet w ciężarówkach. Jest to bez wątpienia bardzo pożyteczne urządzenie, pozwalające zwiększyć bezpieczeństwo jazdy, ale pod warunkiem, że umiemy z niego korzystać.

Popatrzmy, jak działa aktywny tempomat:

Możemy ustawić sobie za daną prędkość jazdy, np. na drodze ekspresowej 120 km/h oraz określić wielkość odstępu od poprzedzającego pojazdu. Teraz samochód będzie sam utrzymywał tę prędkość, nie musimy w ogóle dotykać pedału gazu. Jeśli jednak radar wykryje, że zbliżamy się do przeszkody, system zacznie hamować, aby cały czas utrzymywać bezpieczny odstęp.

Tu widzimy w praktyce działanie aktywnego tempomatu:

Auto jedzie lewym pasem, ze znaczną prędkością, lecz nagle drogę zajeżdża mu mała ciężarówka, która rozpoczęła wyprzedzanie jakiegoś pojazdu. Samochód rozpoczyna hamowanie, a gdy ciężarówka zakończy hamowanie, znowu samoczynnie przyspiesza do zadanej mu prędkości.

Reklama

Wydawać by się zatem mogło, że jest to wspaniały system, bo nie musimy używać pedału gazu ani hamulca. Auto jedzie samo! A jeśli mamy jeszcze urządzenie zwane Lane Keeping Assist System, po polsku zwane asystentem pasa ruchu, to nie trzeba nawet trzymać kierownicy.

Tak właśnie wydaje się wielu posiadaczom nowoczesnych samochodów wyposażonych w takie systemy. I jest to podstawowy błąd! Popatrzcie:

Jak widać, czasami nadmierne zaufanie do aktywnego tempomatu może skończyć się nieprzyjemnie. Aktywny tempomat, jak każde inne urządzenie w samochodzie, ma wspomagać kierowcę, ale nigdy go nie zastąpi.

Czytam bardzo wiele opinii kierowców, którzy fascynują się aktywnym tempomatem i twierdzą, że jazda bez niego byłaby prawdziwą udręką, bo boli prawa stopa, bo drętwieje noga itd. Przyznam, że takie opinie śmieszą mnie, bo przejeździłem setki tysięcy kilometrów samochodami bez tempomatu i jakoś tak bardzo nie cierpiałem. Jak widać, do luksusu szybko się przyzwyczajamy. To jednak bywa zdradliwe i niebezpieczne.

Rasowi kierowcy mają tempomat w prawej stopie. Po prostu u takiego kierowcy zakodowany jest w mózgu pewien schemat działania: prawą stopą mogę gwałtownie przyspieszyć, ale mogę też natychmiast rozpocząć hamowanie. Ręce pozwalają mi panować nad kierunkiem jazdy. To są odruchy, które nabywamy i które są nierozerwalnie związane z prowadzeniem samochodu.

Aktywny tempomat w samochodach z automatyczną skrzynią biegów wyłącza potrzebę operowania stopami. Nie oznacza to jednak, że kierowca może schować stopy pod fotel albo wyciągnąć nogi na sąsiednim fotelu (podobno są i tacy).

Zdarzają się też sytuacje, w których aktywny tempomat może po prostu pomylić się albo nie będzie w stanie zadziałać właściwie.

Oto przykłady.

Jedziemy sobie za innym samochodem, mamy włączony aktywny tempomat. Jeżeli samochód przed nami zacznie hamować, to nasze auto również rozpocznie hamowanie.

Nie zawsze jednak to hamowanie będzie w pełni skuteczne. Jeśli pojazd przed nami uderzy w przeszkodę albo zderzy się z innym samochodem i zatrzyma się w bardzo krótkim czasie, to aktywny tempomat w naszym aucie oczywiście uruchomi awaryjne hamowanie, ale wyhamować już nie zdążymy.

A teraz wyobraźmy sobie, że jedziemy z włączonym aktywnym tempomatem i zbliżamy się do ronda. Samochód przed nami hamuje, nasze auto oczywiście również.

Ale kiedy pojazd przed nami skręci na rondzie w prawo, wówczas znajdzie się poza wiązką radaru naszego auta. I co wtedy? Nasze auto zacznie przyspieszać, bo system uzna, że nie ma już przeszkody przed maską. Aktywny tempomat nie jest w stanie ocenić, że po rondzie z lewej strony nadjeżdża samochód, z którym zaraz się zderzymy.

Podobna sytuacja może nastąpić na ostrym zakręcie:

Jeżeli poprzedzające auto wyjedzie poza zakres wiązki radarowej naszego samochodu, to wówczas nasz samochód zacznie przyspieszać w ciasnym zakręcie. Na szczęście to akurat dotyczy tylko starszych tempomatów - nowsze biorą pod uwagę także skręt kół, więc nie zrobią nam przykrej niespodzianki, nagle przyspieszając na łuku drogi.

Może też zdarzyć się, że na takim zakręcie w wiązce radarowej pojawi się samochód jadący wolno z przeciwnego kierunku. Jeśli aktywny tempomat uzna go za przeszkodę, którą powinien obserwować, to wdroży awaryjne hamowanie, zupełnie dla nas nieoczekiwane i zaskakujące. Może to spowodować, że ktoś wjedzie nam w bagażnik. W tym przypadku dużo zależy też od tego na ile nowoczesny jest nasz tempomat, ale nawet w nowych samochodach zdarzają się sytuacje, że pojazd na pasie obok traktowany jest jako przeszkoda, przed którą system będzie nas chciał ostrzec.

Zapamiętajcie zatem kilka podstawowych zasad bezpiecznego posługiwania się tempomatem:

  • Aktywny tempomat nie zastępuje cię w kierowaniu samochodem, a jedynie wspomaga
  • Twoja prawa stopa powinna znajdować się tuż przy pedale hamulca i być zawsze gotowa do jego naciśnięcia
  • Aktywny tempomat używany jest często na autostradach i drogach ekspresowych, na których samochody osiągają największe prędkości. Chociażby z tego powodu nie powinieneś nigdy pozwolić sobie na osłabienie czujności, a tym bardziej zaprzestanie obserwacji drogi, pisanie smsów, czytanie czegoś na smartfonie.
  • Aktywny tempomat może okazać się bardzo niebezpieczny podczas dłuższej, nużącej jazdy, a zwłaszcza w nocy. Bardzo łatwo wówczas o zaśniecie za kierownicą.
  • Hamowanie wdrożone przez aktywny tempomat może okazać się niewystarczające do uniknięcia uderzenia w przeszkodę.
  • W pewnych sytuacjach aktywny tempomat może nie rozpoznać niektórych pojazdów, np. motocykli, rowerów.
  • W pewnych sytuacjach aktywny tempomat może spowodować niepożądane przyspieszenie samochodu lub niepotrzebne awaryjne hamowanie.

Warto te zasady, przestrogi zapamiętać i w żadnym razie nie wyłączać się z kierowania samochodem. Bo można bardzo nieprzyjemnie zdziwić się i to przy dużej prędkości!

Polski kierowca

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy