Takich "żniw" jeszcze nie było. Codziennie wpada 600 kierowców!
OD 22 stycznia na dwóch odcinkach budowanej autostrady A1 funkcjonują dwa odcinkowe pomiary prędkości. Jak się okazuje, stały się "maszynką do zarabiania pieniędzy"!
Przypomnijmy, urządzenia pomiarowe pracują na tych odcinkach budowanej autostrady, gdzie ruch po nowej jezdni odbywa się w układzie 2+2, czyli po dwóch pasach w obu kierunkach. Na obu odcinkach obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h.
Pierwszy odcinek, od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego, ma blisko 16 km. Na tym odcinku pomiar prędkości został uruchomiony 20 stycznia. Drugi odcinek, od Kamieńska aż do początku obwodnicy Częstochowy ma niemal 41 km długości, w tym przypadku pomiar system pomiaru prędkości zaczął działać 22 stycznia.
Łącznie pomiarem zostało więc objętych blisko 57 km budowanej autostrady A1.
To bezprecedensowe rozwiązanie, które nigdy wcześniej nie było stosowane na budowie drogi. Wprowadzono je na wniosek GDDKiA i firm budujących autostradę. Powodem były nagminne i bardzo znaczące przekroczenia przez kierowców obowiązującej prędkości jazdy. W niektórych przypadkach przekraczano ją nawet trzykrotnie.
Potwierdzają to dane z uruchomionych odcinków pomiarów prędkości, do których dotarł "Dziennik Łódzki". Na odcinku Piotrków Trybunalski-Tuszyn do 12 lutego zarejestrowano 14 tys. wykroczeń. Natomiast urządzenia zamontowane na odcinku Kamieńsk-Częstochowa, które ruszyły dwa dni później, zarejestrowały 13,1 tys. wykroczeń.
W sumie na przekroczeniu prędkości złapano więc ponad 27 tys. kierowców, czyli średnio 600 dziennie!
Przypomnijmy, że odcinkowy pomiar prędkości działa w ten sposób, że wszystkie auta rejestrowane są na wjeździe na dany odcinek (jest robione zdjęcie i jest rejestrowana godzina wjazdu). Operacja powtarza się na wyjeździe, następnie system oblicza czas przejazdu, a znając długość odcinka pomiarowego, wylicza średnią prędkość. Jeśli jest wyższa niż 70 km/h to oznacza mandat i punkty karne.