Czy fotoradary zadecydują o wyniku wyborów?
Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w ubiegły weekend na PiS postawiłoby 30 proc. ankietowanych, na PO - 29 proc. - wynika z sondażu Instytutu Homo Homini dla "Rzeczpospolitej".
Według badania w Sejmie znalazłyby się też: SLD (13 proc.), RP i PSL - po 7 proc.
Kolejny raz okazuje się, że prowadzenie PO w sondażach nie jest jej dane raz na zawsze - komentuje politolog z UW dr Rafał Chwedoruk. Jak mówi, wystarczy skumulowanie kilku niekorzystnych dla Platformy zdarzeń i liderowanie zaczyna się chwiać.
Według Chwedoruk kluczowe dla słabszego wyniku PO są problemy gospodarki, które coraz więcej osób zaczyna odczuwać na własnej skórze, np. w postaci problemów na rynku pracy.
Z kolei dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej, wskazuje na sprawę fotoradarów, która przez wiele dni była wałkowana w mediach. "Premierowi zarzucono hipokryzję i przypomniano, co sam mówił na temat fotoradarów, gdy rządził PiS. To musiało się odbić na notowaniach" - ocenia.
Chwedoruk zwraca uwagę na stabilne poparcie dla PSL, który wcześniej balansował na granicy progu wyborczego. Na sondaże silnie przekłada się zainteresowanie medialne, a to cały czas towarzyszy PSL od zmiany prezesa partii - ocenia.
Również wiceszef PO Grzegorz Schetyna ocenił w czwartek, że sondażowa przewaga PiS nad PO to wynik sprawy fotoradarów, a nie głosowania w Sejmie ws. projektów o związkach partnerskich.
"Myślę, że ten sondaż, to jest wynik tego całego szumu, który był po fotoradarach, po tej całej sprawie z narodowym programem bezpieczeństwa na drogach" - mówił Schetyna w czwartek w Radiu Zet. W jego opinii, problem fotoradarów bardziej dotyka ludzi niż kwestia związków partnerskich.