Nie zdążymy z autostradami?

Sejmowa komisja żąda wyjaśnień ministra infrastruktury. Posłowie chcą usłyszeć od Cezarego Grabarczyka, dlaczego "sypie się" plan budowy dróg przed Euro 2012.

Przykład? Po fiasku budowy autostrady A1 w systemie koncesyjnym, to państwo będzie musiało znaleźć pieniądze na tę inwestycję.

Eksperci i posłowie zauważają, że Generalna Dyrekcja Dróg ma poważny kłopot. Wybierając formułę "projektuj i buduj" rzeczywiście skróciła procedury, ale wszelkie niespodzianki na budowach od razu lądują w sądach. W firmach budujących trasy najszybciej rozwijają się więc działy z prawnikami.

Marcin Borek z Ernst and Young zauważa, że po trzech latach negocjacji z prywatnymi firmami i roku szukania kredytów - A1 i tak musi wybudować państwo. To oznacza, że gierkowski system mimo upływy czasu ma się nadzwyczaj dobrze.

Chcąc nie chcąc urzędnicy ministra Grabarczyka, który tak zachwalał budowę dróg za prywatne pieniądze, teraz muszą ich szukać w budżecie państwa. I zapowiadają kolejną modyfikację planu budowy dróg.

W obietnice urzędników, że zdążą wybudować najważniejsze autostrady przed Euro, mało kto już wierzy. Na to po prostu jest już za mało czasu.

By oddać do użytku przejezdną trasę potrzeba w Polsce dwóch sezonów budowlanych. Wystarczy więc, że na budowie znajdą się na przykład niewybuchy, albo cenne archeologiczne znaleziska, by zaplanowane wcześniej terminy wzięły w łeb.

To dobrze, że minister Grabaczyk tak pała optymizmem. Bez wątpienia udało mu się zebrać dobry zespół, który nadgonił nieco opóźnienia w przygotowaniu najważniejszych inwestycji. Powstają kolejne odcinki obwodnic i dróg ekspresowych, ale nie tak szybko jakbyśmy chcieli i jak to było zapowiadane. Przykłady z ostatnich tygodni pokazują jednak, że sam optymizm i wiara w to, że się uda mogą nie wystarczyć.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas