Kto będzie budował dalej polskie drogi?

Los firm wykonawczych nie jest nam obojętny, ale musimy dbać o interes Skarbu Państwa - napisał wicepremier Janusz Piechociński do ambasadorów sześciu państw UE, którzy zwrócili uwagę na problemy Polski z budową dróg.

Na budowie polskich dróg roi się od bankructw / Fot: Tomasz Gawalkiewicz
Na budowie polskich dróg roi się od bankructw / Fot: Tomasz GawalkiewiczReporter

Jednocześnie wyraził nadzieję, że zagraniczne firmy nadal będą budować polskie drogi.

Ambasadorowie Austrii, Francji, Niemiec, Irlandii, Holandii oraz Portugalii skierowali do Piechocińskiego list w sprawie firm budowlanych działających na polskim rynku. Ambasadorowie wyrazili zaniepokojenie faktem, że realizacja największych projektów infrastrukturalnych w Polsce napotyka "fundamentalne i systemowe wyzwania"; świadczy o tym - ich zdaniem - liczba i wartość sporów między firmami budowlanymi a GDDKiA, toczących się przed polskimi sądami.

Odpowiedź Piechocińskiego na ten list odczytał podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury wiceminister transportu Zbigniew Rynasiewicz.

Piechociński zapowiedział, że w drugiej połowie roku planuje zorganizować w Ministerstwie Gospodarki spotkanie, będące okazją do wymiany doświadczeń i omówienia sytuacji przedsiębiorstw wykorzystujących fundusze unijne. "Liczę na aktywny udział krajów reprezentowanych przez panów ambasadorów" - napisał wicepremier. Dodał, że w najbliższym czasie chciałby spotkać się z każdym z ambasadorów podpisanych pod listem i rozmawiać o wyzwaniach stojących przed polską administracją i o sytuacji firm budowlanych.

Piechociński napisał w swojej odpowiedzi, że firmy budowlane wygrywające przetargi ogłaszane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w wielu przypadkach nie liczyły się z warunkami kontraktów. Zaznaczył, że dotyczy to zarówno firm zagranicznych, jak i polskich.

"Wielu wykonawców, by tylko uzyskać zamówienie, skalkulowało koszty wykonania robót na poziomie, który oceniają obecnie jako niewystarczający" - poinformował minister gospodarki. Zwrócił uwagę, że dopłacanie do takich kontraktów z publicznych pieniędzy byłoby nie tylko nieuczciwe wobec firm, które trafniej oszacowały koszty, ale nie wygrały przetargów, ale także niezgodne z unijnym prawem dotyczącym zamówień publicznych i orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości. Zwrócił uwagę, że także Komisja Europejska bardzo restrykcyjne interpretuje przepisy dotyczące ewentualnej zmiany zawartych już umów.

"Musimy dbać o interes Skarbu Państwa, a los firm wykonawczych nie jest nam obojętny. Wzajemna współpraca stron powinna jednak się opierać na obowiązujących przepisach prawnych, a każdy wykonawca powinien uwzględnić czynniki ryzyka w cenie ofertowej. Zależy nam na kreowaniu pozytywnego wizerunku środowiska biznesowego i Polski na rynkach międzynarodowych i wszystkie podejmowane przez nas działania mają temu służyć" - napisał Piechociński.

Wskazał również, że GDDKiA podejmuje działania, które zwiększają płynność finansową wykonawców. Należą do nich np.: wypłacanie zaliczek na poczet realizacji kontraktów, płacenie za materiały zgromadzone na placu budowy, wyrażanie zgody na cesję wierzytelności, czy płacenie faktur w terminie 3-5 dni

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas