Udane testy, nadal brak decyzji

Niedawne testy Roberta Kubicy w samochodzie DTM na hiszpańskim torze Jerez de la Frontera były tematem numer jeden w polskim sporcie. W końcu po roku porażek i znoszenia upokorzeń w Williamsie nasz najlepszy kierowca mógł pokazać na co go stać, mierząc się z innymi w równym samochodzie. Kibice oczywiście gorączkowo wyczekiwali rezultatów i szukali wszelkich sposobów, aby je poznać, bo były to testy prywatne, a wyniki nie były publikowane.

Obecność kierowcy, który dopiero co ścigał się w Formule 1, nieco zmieniła charakter posezonowych testów, przeznaczonych przede wszystkim dla debiutantów. W poprzednich latach nie budziły one aż tylu emocji, a zespoły mogły w spokoju obserwować jazdę nowych zawodników, a także testować przywiezione poprawki. Tym razem było inaczej - każdego dnia publikowano oficjalny film podsumowujący wydarzenia na torze, a kierowcy byli bardzo aktywni w mediach społecznościowych. Pojawił się nawet przeciek z czasami jednego dnia, co natychmiast rozbudziło emocje wśród wielu tysięcy uważnych obserwatorów.

Reklama

BMW sprawdzało w Hiszpanii dwóch potencjalnych debiutantów - Brytyjczyka Nicka Yelloly, który jest jednocześnie kierowcą testowym i rozwojowym w zespole Racing Point Formuły 1 oraz Roberta Kubicę. Wraz z regularnymi kierowcami Marco Wittmannem i Philippem Engiem "nowi" przejechali ponad 3200 kilometrów. W testach jeździł samochodem Audi również inny Polak - 19-letni Robin Rogalski ze Szczecina, dla którego była to nagroda za wygranie pucharu markowego Audi R8 GT4.

"To był z pewnością bardzo produktywny test" - powiedział Robert Kubica. - "Po raz pierwszy miałem do czynienia z nową generacją samochodów DTM. Musiałem nauczyć się i poznać wiele rzeczy, bo to oczywiście coś innego niż to, z czym miałem do czynienia w ostatnich latach. Kilka rzeczy w DTM pozytywnie mnie zaskoczyło. Już od pierwszych okrążeń czułem się komfortowo w samochodzie, a każdy kierowca życzy sobie takiego odczucia podczas testów i poznawania nowego samochodu. Gdy czujesz się pewnie za kierownicą, jeździsz szybciej i życie staje się łatwiejsze. Z pewnością prowadzenie samochodu pozytywnie mnie zaskoczyło" - mówił po testach Polak.

Kubica testował w sumie dwa dni i drugiego dnia miał okazać się najszybszym ze wszystkich kierowców BMW. Lepszymi czasami popisali się za to kierowcy Audi, którzy dominowali w tym sezonie. Teraz pozostaje pytanie - co dalej? BMW z reguły zaprasza na testy DTM kierowców, których kandydatury są poważnie rozważane. Marka ogłosiła już pierwsze zmiany w swoim składzie. Poza program DTM zostali przeniesieni ubiegłoroczny debiutant Szwed Joel Eriksson oraz były mistrz serii Bruno Spengler z Kanady. Decyzja dotycząca tego drugiego jest o tyle zaskakująca, że był jednym z zaledwie trzech kierowców, którzy odnieśli dla marki zwycięstwo w minionym sezonie. W BMW pozostają w 2020 Marco Wittmann, Philipp Eng, Sheldon van der Linde i Timo Glock. Jedno wolne miejsce zajmie 25-letni Austriak Lucas Auer, siostrzeniec Gerharda Bergera, jeden z pretendentów do tytułu mistrzowskiego dwa lata temu, wówczas w Mercedesie.

Kwestia ostatniego wolnego miejsca w BMW pozostaje otwarta. Bawarska marka zwykle ogłaszała składy swoich zespołów podczas corocznej gali honorującej najlepszych kierowców minionego sezonu. Tym razem było inaczej, a oświadczenia na temat przyszłorocznych programów zaczęły napływać powoli dopiero w kolejnym tygodniu. Ogłoszono tylko pięciu kierowców i poinformowano, że nazwisko ostatniego poznamy "w późniejszym terminie".

Można wnioskować z tego, że negocjacje trwają. Choć sam Kubica twierdzi, że decyzja o przyszłorocznych startach należy tylko do niego, jego sponsor - PKN Orlen z pewnością będzie miał coś do powiedzenia. Nasz narodowy koncern prowadzi interesy w Niemczech i ma plany ich rozwoju, więc obecność w niemieckiej, choć tak naprawdę bardzo międzynarodowej serii wyścigowej zapewne dobrze wpisywałaby się w strategię. Problemem może być to, że BMW od wielu lat współpracuje z innym międzynarodowym koncernem naftowym. Nie można wykluczyć, że Kubica, a właściwie jego management negocjuje również z Audi, które nie ogłosiło jeszcze swojego składu. A może to tylko sztuczne budowanie napięcia i próba zagarnięcia przez DTM większego zainteresowania, a w rzeczywistości Polak będzie startował zupełnie gdzie indziej?

Grzegorz Gac


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama