To podstawowy błąd kierowców zimą. Tylko że wielu z nich jest bezsilnych
Co roku w okresie zimowym w naszym kraju pojawiają się informacje, że lód spadający z naczepy ciężarówki uderzył w jakieś auto, stał się przyczyną wypadku. Formalnie rzecz biorąc kierowca tira powinien, podobnie jak każdy inny kierowca, odśnieżyć swój pojazd. W przypadku dużych ciężarówek nie jest to jednak takie proste.
Spis treści:
Czym grozi jazda ciężarówką z lodem na dachu?
Jak bardzo niebezpieczny jest lód spadający z dachu naczepy? Możecie to zobaczyć na poniższym nagraniu:
Oczywiście tego rodzaju zdarzenie stwarza zagrożenie dla innych pojazdów. Może dojść do uszkodzenia samochodu, ale były też przypadki, kiedy to duża bryła lodu rozbijała szybę w aucie i powodowała obrażenia u kierowcy.
Takie zdarzenia, rzecz jasna, nie powinny mieć miejsca. Problem w tym, że dach naczepy tira znajduje się na wysokości ok. 4 metrów. Zgodnie z przepisami BHP wykonywanie jakichkolwiek czynności na dachu naczepy byłoby pracą na wysokości i wymagałoby odpowiednich uprawnień. Kilka lat temu pewien kierowca tira wszedł na dach chłodni, poślizgnął się na nim i spadł. Doznał złamania kręgosłupa i obecnie żyje na wózku inwalidzkim.
Już samo wejście na dach naczepy nie jest takie proste. Na dobrą sprawę kierowca tira powinien dysponować 5-metrową drabiną. Poza tym chodzenie po dachu tzw. firany czyli naczepy pokrytej plandeką byłoby raczej sztuką ekwilibrystyczną. To samo zresztą dotyczy naczep wykonanych z laminatu. Dach takiej naczepy w warunkach zimowych może okazać się niezwykle śliski.
Kolejne pytanie: nawet jeśli kierowca wszedłby na dach naczepy lub skrzyni ładunkowej, to gdzie miałby zrzucać ten lód? Obok samochodu? Na parking? Jeden z kierowców tirów nagrał filmik, w którym pokazuje, jak praktycznie wygląda możliwość wejścia na dach naczepy.
Myślę, że ten film powinni obejrzeć nie tylko kierowcy osobówek, którzy zazwyczaj nie mają pojęcia o pracy na ciężarówkach, ale także decydenci.
Art. 66 ust. 1 pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:
Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego (…) nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę.
Ten przepis jest zasadniczo słuszny, ale w odniesieniu do dużych ciężarówek niewykonalny w zakresie odśnieżania i odladzania. Jeżeli kierowca tira nie odśnieży naczepy i lód będzie z niej spadał, policjant może ukarać kierującego mandatem. Jeśli spadająca bryła lodu spowoduje wypadek, czeka go prokurator. A gdy zdecyduje się wejść na dach naczepy i spadnie, pracodawca powie: kto ci kazał tam wchodzić? Sam sobie jesteś winien.
Jak w innych krajach rozwiązano problem lodu na dachach ciężarówek?
W Niemczech montuje się w dachach naczep elementy grzejne, które rozpuszczają lód i zamieniają go w wodę:
Z kolei np. w Stanach Zjednoczonych stosuje się specjalne bramy ze zgarniaczem śniegu. W ciągu kilkudziesięciu sekund potrafią one zrzucić śnieg z dachu naczepy.
A jak jest w naszym kraju? Już kilka lat temu GDDKiA zapowiadała sukcesywne instalowanie na tzw. MOP-ach specjalnych pomostów do odśnieżania ciężarówek. Ile takich pomostów zainstalowano w Polsce? Kilkanaście. Jest to oczywiście kropla w morzu potrzeb.
Jak można rozwiązać problem odśnieżania ciężarówek?
Wystarczyłoby, aby GDDKiA w okresie zimowym przynajmniej na największych MOP-ach sprowadziła zwykłe podnośniki koszowe, z których zatrudnili pracownicy mogliby szybko usunąć lód i śnieg z naczep i skrzyń ładunkowych ciężarówek. Obecnie śnieżne i mroźne dni w okresie zimowym nie są tak liczne jak kiedyś, a więc koszty nie byłyby aż tak duże.
Myślę, że bardzo wiele kierowców ciężarówek chętnie korzystałoby z takiej usługi. Za kilka minut odśnieżą mi naczepę, uniknę kłopotów i mandatu, w tym czasie spokojnie wypiję sobie kawę. Byłoby to tańsze rozwiązanie, niż budowanie specjalnych pomostów albo innych konstrukcji.
Niestety, wątpię, aby w Polsce kiedykolwiek to zrealizowano. Urzędnicy bardzo lubią udawać, że problemu nie ma albo ogłaszać, że właśnie problem analizują, aby podjąć optymalną decyzję. Tyle tylko, że to analizowanie trwa zazwyczaj latami i nie przynosi żadnych rezultatów.