Pędziła pod prąd prosto na inne pojazdy. Nawet nie dotknęła hamulca

Nie ma chyba drugiego kraju w Europie poza Polską, w którym występowałoby tak masowo niezwykle groźne zjawisko - jazda autostradą pod prąd. W internecie można znaleźć mnóstwo nagrań takich zdarzeń. Trudno to sobie racjonalnie wytłumaczyć, bo wjechanie na autostradę w kierunku przeciwnym wcale nie jest takie łatwe. Chyba, że ktoś w ogóle nie patrzy na znaki i jedzie z klapkami na oczach. No cóż, każdy z nas może popełnić błąd, ale już prawdziwą zbrodnią jest kontynuowanie jazdy pod prąd na autostradzie.

Tak Polacy jeżdżą pod prąd - nagrania

Na początek popatrzcie na te przykładowe filmy z polskich dróg szybkiego ruchu. Kierowcy jadą na nich pod prąd z niemałą prędkością i lewym pasem. Zupełnie nie zwracając uwagi na innych kierujących, organizację ruchu oraz sąsiadującą jezdnię - wszystko to, co jasno i dobitnie powinno dać im sygnał, że jadą nieprawidłowo i skrajnie niebezpiecznie. Nie wiedzą tego? Czy może widzą, ale chcą w ten sposób dojechać do najbliższego zjazdu? Nie sposób tego ocenić.

Na powyższym nagraniu samochód ze znaczną prędkością jedzie pod prąd. Ciekawe czy kierowca tego auta ma w ogóle świadomość tego co robi. A może uważa, że jest na jezdni dwukierunkowej?

Reklama

Kierująca czarnym Volkswagenem Golfem jedzie wprost na busa. Ona też porusza się pod prąd. W ostatniej chwili wykonuje gwałtowny manewr i udaje się uniknąć zderzenia, ale to nie dzięki umiejętnościom, lecz systemowi kontroli stabilności w samochodzie. Po tym zdarzeniu kobieta jedzie dalej. Dlaczego? Bo szuka dogodnego miejsca do zawrócenia...

A tutaj pościg policyjnego radiowozu za Fiatem pędzącym pod prąd lewym pasem. Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić zachowanie tego kierującego?

Co zrobić, widząc auto jadące pod prąd?

Kierowca o prawidłowym wzroku na autostradzie widzi nawet na odległość 1 km. Oczywiście, im przedmiot jest bardziej oddalony, tym oko jest w stanie przekazać mniej informacji do mózgu. Dopiero z odległości ok. 250 metrów możemy wykryć, że jakieś auto jedzie w kierunku przeciwnym wprost na nas.

Załóżmy, że zielone auto jedzie z prędkością 140 km/h, a czerwone 110 km/h. Oznacza to, że pojazdy zbliżają się do siebie z prędkością 250 km/h, czyli w ciągu jednej sekundy zbliżają się do siebie o niespełna 70 metrów.

Jeżeli dostrzeżemy pojazd jadący pod prąd z odległości 250 metrów, to mamy zaledwie 3,5 sekundy na podjęcie manewru i uniknięcia zderzenia czołowego. To bardzo mało! Czasem kończy się to tak, że kierowca jadący prawidłowo lewym pasem zdąży uciec na prawy pas i usunąć się z drogi nieobliczalnemu osobnikowi jadącemu pod prąd.

Nie zawsze jednak jest to możliwe. Co ma zarobić kierowca zielonego auta, jeśli prawy pas zajmuje tir? Uderzyć w niego? To i tak niewiele da. Pozostaje ucieczka w lewo na pas rozdzielający, ale trzeba pamiętać że przy prędkości 140 km/h już samo wjechanie na ten pas jest wysoce ryzykowne. W najlepszym razie porysujemy bok samochodu o bariery energochłonne. Ale oczywiście lepiej tak uczynić i ocalić swoje życie.

Nie muszę wyjaśniać czym grozi zderzenie czołowe przy takich prędkościach. Siła uderzenia będzie potworna.

Jak uniemożliwić wjazd pod prąd na autostradę?

Na świecie tworzone są już systemy elektroniczne pozwalające ostrzegać innych kierowców, że ktoś wjeżdża na autostradę lub już jedzie pod prąd. Do powszechnego zastosowania takich systemów droga jednak bardzo daleka. W naszym kraju podjęto próby umieszczania specjalnych tablic ostrzegających kierowcę, że wjeżdża na autostradę pod prąd.

Autorzy tych tablic zaproponowali napis "Zły kierunek". Ja sugeruję, aby napisać po prostu: "Jedziesz pod prąd". Oczywiście pozostaje pytanie, czy kierowca, który nie zwraca uwagi na żadne znaki, weźmie pod uwagę właśnie taką tablicę. Dlatego proponowałbym coś innego.

W pewnej odległości przed samą autostradą można by umieszczać specjalne bramki, wyposażone w bardzo silne reflektory i niezwykle głośne sygnały drogowe typu policyjnego. Jeżeli kierowca zbliża się do takiej bramki od złej strony następuje alarm. Myślę, że to jednak zrobiłoby wrażenie na amatorach jazdy pod prąd.

Jeśli kierowca mimo to nie zatrzyma się przed bramką, tuż za nią napotka jednostronną kolczatkę. Jeśli ktoś najeżdża na nią z właściwej strony nic się nie dzieje. Jeśli jednak najedzie ze strony przeciwnej kolczatka przebije mu wszystkie opony.

Być może moja propozycja wyda się wam zbyt radykalna czy brutalna, ale chyba lepiej zrobić wszystko by zablokować drogę takiemu kierowcy, a niżeli dopuścić do jazdy przez niego pod prąd na autostradzie. Wówczas narazi on na groźbę utraty życia wiele innych, niczemu niewinnych osób.

Co masz zrobić, jeżeli wjechałeś na autostradę pod prąd?

Jeżeli wjechałeś pod prąd na autostradę:

  • Nigdy nie kontynuuj jazdy licząc na to, że uda ci się dotrzeć do najbliższego zjazdu!
  • Natychmiast zatrzymaj się na pasie rozdzielającym lub na poboczu (pasie awaryjnym)
  • Włącz światła awaryjne
  • Załóż kamizelkę odblaskową i ostrożnie opuść samochód, starając się schować za bariery energochłonne
  • Natychmiast powiadom o zdarzeniu policję, która pomoże ci wydostać się z pułapki.

Kierowcy bardzo często nawet nie myślą o wezwaniu policji, bo obawiają się, że dostaną mandat. Proponuję więc, aby Policja upowszechniła informację, że jeśli kierowca, który wjechał pod prąd na autostradę, sam powiadomi o tym zdarzeniu, nie zostanie ukarany. O wiele bezpieczniej jest przecież zawrócić pod nadzorem wyszkolonych funkcjonariuszy, niż kombinować samemu i spowodować groźną sytuację.

Uważam natomiast, że ci którzy jadą pod prąd po autostradzie czy drodze ekspresowej, powinni podlegać znacznie surowszym karom. Obecnie za taki czyn grozi mandat w wysokości 2000 zł. i 15 punktów karnych. Moim zdaniem jazda pod prąd autostradą powinna być traktowana jako przestępstwo - groźba sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym i zagrożona karą pozbawienia wolności do lat 5. Jednocześnie sąd powinien mieć obowiązek pozbawienia takiego kierowcy prawa jazdy na okres 6 lat.

Jeżeli jadący pod prąd doprowadził do wypadku, kara powinna wynosić od 6 lat pozbawienia wolności, a utrata prawa jazdy następować na zawsze. Nie może być pobłażania dla kierowców nieodpowiedzialnych, pozbawionych wyobraźni, którzy jadąc pod prąd na autostradzie czy drodze ekspresowej narażają na ogromne niebezpieczeństwo wielu innych ludzi.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama