Najdziwniejsze mandaty za granicą. Uważaj w czasie ferii
W tym roku kalendarz jest bardzo przychylny osobom, które marzą o długim wolnym w okresie okołoświątecznym. Wystarczy raptem kilka dni urlopu, by cieszyć się przeszło tygodniowym odpoczynkiem. Warto też pamiętać, że wkrótce po nowym roku w szkołach zaczną się ferie. Oba te okresy to dla wielu dobre momenty, by wybrać się na wypoczynek za granicą. Przed wyjazdem warto jednak zapoznać się z obowiązującymi w danym państwie przepisami drogowymi. A te czasem bywają naprawdę dziwne.
Wielu Polaków decyduje się, by okres świąteczny czy ferie spędzić za granicą. Nie brakuje takich, którzy w takich okolicznościach rezygnują z podróży samolotem i wybierają samochód. Nawet jeśli jednak zdecydują się, by dotrzeć do celu drogą powietrzną, to i tak w miejscu wypoczynku mogą podróżować samochodem (należącym do znajomych czy pochodzącym z wypożyczalni). Wielu kierowców jednak nie przygotowuje się do jazdy po zagranicznych drogach w należyty sposób. Warto jednak dobrze zgłębić obowiązujące w danym kraju przepisy, ponieważ te mogą być bardzo nietypowe. Ich nieznajomość z kolei może prowadzić do dotkliwych konsekwencji.
Dziwnych przepisów nie ustrzegli się na przykład nasi sąsiedzi zza Odry. Dobrym przykładem jest tutaj grzywna w wysokości 80 euro (w przeliczeniu blisko 350 zł), jaką niemiecki taryfikator przewiduje za trzaskanie drzwiami. Lokalny kodeks drogowy (StVO) zakazuje nie tylko pozostawiania uruchomionego silnika pojazdu w czasie postoju, ale także "zbyt głośnego zamykania drzwi pojazdu". Przepis ten powstał w celu uchronienia przed hałasem mieszkańców zatłoczonych osiedli. W praktyce jednak udowodnienie takiego wykroczenia jest trudne i w efekcie rzadko spotyka nas za to kara. Jeśli jednak po spotkaniu z policjantami trzaśniemy drzwiami, możemy spodziewać się, że nasza kara zwiększy się o wspomniane już 80 euro.
Jeśli natomiast wybieramy się w podróż po Francji, powinniśmy szczególną uwagę zwracać na ograniczenia prędkości. Po drogach ekspresowych i autostradach możemy poruszać się z maksymalną prędkością wynoszącą kolejno 110 i 130 km/h. Istnieje jednak pewien nietypowy wyjątek od tej reguły. Kiedy pada, ograniczenia prędkości na wspomnianych trasach spadają do 100 i 110 km/h. Na prędkość powinniśmy uważać również nie tylko na drogach szybkiego ruchu. We Francji poza terenem zabudowanym kierowcy mogą poruszać się z prędkością 80 km/h. Trzeba jednak pamiętać, że od tej reguły mogą być wyjątki, a wszystko zależy od regionu, w którym się znajdujemy. Wynika to z faktu, że kilka lat temu francuskie władze krajowe dały samorządom możliwość podejmowania decyzji w tej kwestii we własnym zakresie.
Choć teoretycznie zimą nam to nie grozi, powinniśmy też pamiętać, że w kraju Napoleona zabrania się jazdy... w klapkach. Jeśli jednak zdecydujemy się na prowadzenie auta w takim obuwiu, powinniśmy liczyć się z mandatem w wysokości 90 euro (blisko 400 zł).
Osobliwe przepisy znaleźć możemy również w prawie hiszpańskim. Tam na przykład, jeśli popełnimy wykroczenie, będziemy mogli liczyć na mandat z rabatem. W przypadku gdy opłacimy go w ciągu 20 dni od jego wystawienia możemy otrzymać obniżkę wynoszącą nawet 50 proc. Kolejną nietypową kwestią w hiszpańskim prawie jest konieczność posiadania dwóch trójkątów ostrzegawczych. Jeśli poruszamy się samochodem zarejestrowanym w Polsce, przepis ten nas nie dotyczy. Jednak w przypadku gdy korzystamy np. z auta z wypożyczalni, powinniśmy sprawdzić, czy zestaw jest kompletny. Ponadto, podobnie jak we Francji, lepiej odpuścić sobie jazdę w klapkach. W Hiszpanii może to zakończyć się mandatem w wysokości 80 euro (blisko 350 zł).
Potomkowie Platona czy Arystotelesa w dość ciekawy sposób rozwiązali natomiast kwestię wjazdu do różnych stref, np. do centrum Aten. O tym, kiedy w danym tygodniu możemy wjechać do centrum miasta, decyduje parzysta lub nieparzysta cyfra znajdująca się na końcu numeru rejestracyjnego. Warto stosować się do tego przepisu, ponieważ w przeciwnym wypadku może to zakończyć się dla nas mandatem w wysokości 100 euro (ponad 430 zł).
W porównaniu z Polską Włochy są stosunkowo liberalnym krajem, jeśli chodzi o dopuszczalny limit alkoholu w organizmie. Wynosi on 0,5 promila (ponad dwa razy więcej niż u nas). Kierowcy powinni jednak pamiętać, że w przypadku gdy stężenie alkoholu przekroczy 1,5 promila, trzeba liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami. Policjant, który zatrzymał takiego kierujące, może zabrać mu uprawnienia, wystawić mandat w wysokości do 6 tys. euro (ponad 26 tys. złotych), aresztować (do roku), a nawet skonfiskować pojazd.
Skoro już przy alkoholu jesteśmy warto zwrócić uwagę również na dość nietypowy przepis, który obowiązuje w Czarnogórze. Polscy kierowcy przyzwyczajeni są do dmuchania w alkomat w razie policyjnej kontroli. Ale co, jeśli funkcjonariusz poprosi o wykonanie takiej samej czynności pasażera? Właśnie tak stanowi czarnogórskie prawo. Wymaga ono, by pasażer siedzący obok kierowcy również był trzeźwy. W przeciwnym wypadku może to zakończyć się mandatem w wysokości do 150 euro (ok. 650 zł).