Kierowca zjeżdża na czerwonym, drugi wjeżdża na zielonym. Kto ma pierwszeństwo?
Takich sytuacji jest na polskich drogach jak na pęczki. Ktoś wjechał na skrzyżowanie i nie ma jak z niego wyjechać. Tymczasem inne auta ruszają na zielonym. Kto w takiej sytuacji ma pierwszeństwo? Raz na zawsze rozprawiamy się z tym problemem.
Na skrzyżowaniach, gdzie ruch jest regulowany przez sygnalizację świetlną zasady są bardzo proste, przynajmniej w teorii. Dla jadących z jednej strony świeci się zielone światło, a w tym samym czasie inni uczestnicy ruchu stoją na czerwonym. Jednak mimo to, bardzo często dochodzi do kolizji w miejscach, które przynajmniej w teorii powinny być bezkolizyjne.
Wszystko przez to, że kierowcy bardzo swobodnie podchodzą do komunikatów wyświetlanych przez sygnalizację świetlną. Wystarczy jeszcze dołożyć do tego wszystkiego bardzo duży ruch w miastach i wychodzi problematyczna sytuacja.
Wielu kierowców zastanawia się czy pojazd, który "utknął" na środku skrzyżowania ma pierwszeństwo przed tym, który ma zielone światło? Takiego rozwoju wydarzeń nie przewiduje prawo o ruchu drogowym. Zatem pojazd, który próbuje wyjechać ze skrzyżowania nie jest w żaden sposób uprzywilejowany w stosunku do reszty uczestników ruchu.
Kierowca, który właśnie zobaczył zielone światło i wjeżdża na skrzyżowanie, gdzie wcześniej utknął inny pojazd, może swobodnie kontynuować swoją jazdę. Jest tylko jeden, bardzo ważny warunek - wspomniany wcześniej pojazd nie blokuje przejazdu.
Może się jednak okazać, że po włączeniu zielonego światła wjedziemy na skrzyżowanie i dołączymy do samochodu tamującego ruch. Warto przypomnieć sobie w takiej sytuacji jedną prostą zasadę. Nie można wjeżdżać za sygnalizator wyświetlający zielone światło w dwóch przypadkach:
- gdy ruch pojazdu utrudniłby opuszczenie jezdni pieszym lub rowerzystom;
- gdy ze względu na warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim opuszczenie skrzyżowania nie byłoby możliwe przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.
W sytuacji, gdy inny samochód blokuje skrzyżowanie, nie można wjechać za sygnalizator, ponieważ nie będzie możliwe opuszczenie skrzyżowania. Tym samym moglibyśmy popełnić identyczne wykroczenie, co osoba blokująca przejazd.
Skoro nie ma możliwości kontynuowania jazdy, odpada kolejny dylemat związany z tym, który pojazd ma w takiej sytuacji pierwszeństwo. Dzięki stosowaniu się do podstawowych przepisów, auto stojące na środku skrzyżowania będzie mogło je opuścić w bezpiecznych warunkach.
Bardzo specyficzną sytuacja jest taka, w której kierowca chciał zdążyć przejechać skrzyżowanie na "późnym pomarańczowym". Gdy już minął sygnalizator i znalazł się na skrzyżowaniu, ruszyły na zielonym inne pojazdy i doszło do zderzenia. Czyja w takim razie jest wina, skoro jeden kierowca był pierwszy na skrzyżowaniu i opuszczał je, a drugi dopiero na nie wjeżdżał?
W takiej sytuacji przepisy również nie przewidują jakichś wyjątków. Pierwszy z kierowców wjechał na skrzyżowanie na czerwonym, więc do kolizji doszło, ponieważ znalazł się na skrzyżowaniu, chociaż nie powinno go tam być. Wina będzie leżeć więc po jego stronie.
***