Co to jest stan wyższej konieczności na drodze?
Polskie przepisy, często krytykowane jako zawiłe i niejasne oraz zbyt skomplikowane, dopuszczają wyjątki, w których kierowcy mają prawo nie stosować się do obowiązujących ograniczeń prędkości czy innego oznakowania. Mowa wtedy o tak zwanym stanie wyższej konieczności
Naruszenie przepisów prawa, by chronić dobro o większej wartości przed bezpośrednim zagrożeniem to jedna z okoliczności wyłączających bezprawność czynu, uznawana zarówno w prawie karnym, jak i cywilnym.
By działanie mogło zostać uznane za stan wyższej konieczności, musi istnieć realne, bezpośrednie zagrożenie dla jakiegoś dobra, takiego jak życie, zdrowie czy mienie. Istotne jest, że zagrożenia nie można uniknąć w inny sposób. Kluczową zasadą jest też to, że dobro poświęcone musi przedstawiać niższą wartość niż dobro ratowane, a samo działanie musi być współmierne do zagrożenia.
Stan wyższej konieczności może wystąpić w różnych sytuacjach życiowych. Przykładem może być wyważenie drzwi do mieszkania sąsiada, by ugasić pożar, zniszczenie cudzego mienia, by ratować czyjeś życie, czy wejście na cudzą posesję, by udzielić pomocy poszkodowanemu. W każdym z tych przypadków naruszane jest jedno dobro (własność prywatna) dla ochrony dobra wyższego rzędu (życie, zdrowie).
Do złamania przepisów o stanie wyższej konieczności może też dojść na drodze - niejednokrotnie publikowane były na przykład nagrania kierujących przekraczających prędkość czy wyprzedzających w miejscach niedozwolonych, którzy w stanie wyższej konieczności (ratowania ludzkiego zdrowia, życia) kierowali się do szpitala z kobietą w ciąży czy chorym dzieckiem. Jak w takiej sytuacji zachowuje się policja?
Artykuł 26 Kodeksu karnego brzmi:
Jak to się ma do przepisów drogowych? Otóż stan wyższej konieczności może zajść, gdy ratując się przed wypadkiem wjedziemy na przeciwległy pas ruchu przecinając linię ciągłą - żaden policjant nas oczywiście za to nie ukarze. A co z sytuacją, gdy wieziemy chorą osobę do szpitala? Takie przypadki dla Internetowego Serwisu Policjantów wyjaśniał kiedyś insp. Marek Konkolewski: “jeśli nasza akcja ma na celu ratowanie dobra wyższej wartości, jakim jest życie i zdrowie matki i dziecka, możemy poświęcić dobro niższej wartości, jakim jest porządek na drodze, określony znakiem drogowym. W takiej sytuacji możemy popełnić wykroczenie drogowe. Pamiętajmy jednak, że musi być to niebezpieczeństwo bezpośrednie, rzeczywiste, a nie urojone."
Jeśli więc kobieta miała zagrożoną ciążę, a lekarz przestrzegał przed komplikacjami, to możemy działać w stanie wyższej konieczności i jechać do szpitala szybciej niż obowiązujące ograniczenie prędkości.
Warto jednak pamiętać, żeby mieć dowody na uwiarygodnienie swojej wersji. Ekspert z policji wyjaśnia, że kierowcy, którzy wcześniej złamali przepisy po dojeździe do szpitala powinni uzyskać odpowiednią dokumentację medyczną, która przyda się, gdy do skrzynki trafi na przykład list z GITD ze zdjęciem z fotoradaru, będzie ona również pomocna, gdy dojdzie do postępowania sądowego.