Kary za parkowanie pod marketami i restauracjami. Prawnik radzi

Kierowcy skarżą się, że otrzymują wezwania do zapłaty za brak biletu parkingowego pod marketem czy restauracją. Umieszczają je albo oszuści, którzy znaleźli łatwy sposób zarabiania, a także przedstawiciele operatorów parkingów, którzy wykorzystują niewiedzę kierowców. Prawnicy mówią jednak wprost, że szansa na uniknięcie kary w takich wypadkach jest duża - wystarczy zignorować wezwanie lub przedstawić dowód, że w danym czasie faktycznie dokonywaliśmy zakupów i zaparkowaliśmy zgodnie z regulaminem.

Wezwanie do zapłaty najczęściej opiewają na niemałe kwoty, od około 100 do nawet 200 zł.
Wezwanie do zapłaty najczęściej opiewają na niemałe kwoty, od około 100 do nawet 200 zł.Adam MajcherekINTERIA.PL

Mandaty za parkowanie na parkingach prywatnych to tak naprawdę wezwania do zapłaty - prywatne firmy nie mogą bowiem wystawiać mandatów, w przeciwieństwie do policji czy innych służb. Kierowcy skarżą się, że parkując na danym parkingu nawet nie byli świadomi, że jest on płatny, a do darmowego parkowania przez określony czas uprawnia pobrany z biletomatu bilet. Operatorzy parkingów płacili już zresztą wysokie kary za to, że regulamin oraz informacja o opłatach były niewidoczne.

Jaka kara za parkowanie pod sklepem?

Wezwanie do zapłaty najczęściej opiewają na niemałe kwoty, od około 100 do nawet 200 zł. Otrzymując je warto zebrać dowody, czyli na przykład paragon za zakupy dokonane w danym czasie czy paragon z restauracji. Dzięki niemu operator parkingu, w ramach złożonej przez kierowcę reklamacji, zwykle rezygnuje z nałożenia kary.

Co w sytuacji, gdy nie mamy dowodu na to, że zaparkowaliśmy tylko przez chwilę? Pisma od operatorów parkingów zwykle brzmią groźnie, mogą zawierać na przykład tak zwane przedsądowe wezwania do zapłaty, a nawet groźbę wpisania kierowcy do rejestru dłużników.

Czy należy podawać swoje dane prywatnej firmie?

Radca prawny Karol Hojda z wrocławskiej kancelarii wyjaśnia, że tylko służby do tego uprawnione, na przykład GITD czy policja, mogą żądać wskazania kierowcy, który popełnił jakieś wykroczenie. W przypadku prywatnych firm nie mamy obowiązku podawania takich danych. Jak więc się zachować? Aby wyegzekwować opłatę za parkowanie operator parkingu musi podać sprawę do sądu. I tu zaczynają się schody, bo wg przepisów polskiego prawa odpowiedzialny w takiej sytuacji może być tylko kierowca, a nie właściciel pojazdu.

W odróżnieniu od miejskich stref płatnego parkowania, opłaty za parkowanie nie można bezrefleksyjnie domagać się od właściciela pojazdu. W przypadku parkingów zarządzanych przez prywatne podmioty konieczne jest wykazanie przez zarządcę osoby, która zaparkowała określony pojazd w konkretnym miejscu i czasie. To z tą osobą - zgodnie z regulaminem - zawierana jest dorozumiana umowa najmu miejsca parkingowego. Tylko względem tej osoby zarządca może zasadnie dochodzić jakichkolwiek roszczeń, czy to na drodze polubownej, czy sądowej.
Karol Hojda

Prywatna firma może uzyskać dostęp do danych właściciela pojazd, dzięki bazie CEPiK, ale nie ma jak ustalić danych osoby, która w danym czasie prowadziła pojazd. Co należy zrobić, jeśli operator domaga się od nas opłaty? Według Karola Hojdy należy:

  • jasno wskazać, że nie uznajemy roszczenia,
  • domagać się przesłania podpisanej umowy oraz faktury za rzekomo wykonaną usługę,
  • złożyć sprzeciw przeciwko wpisowi do rejestru dłużników,
  • złożyć sprzeciw w zakresie przetwarzania danych osobowych oraz domagać się ich usunięcia.

Jeśli sprawa rzeczywiście będzie miała finał w sądzie, właściciel pojazdu może odmówić składania zeznań lub zasłonić się niepamięcią. Taką możliwość dają przepisy, wg których nie trzeba udzielać odpowiedzi, która mogłaby narazić nas lub osobę dla nas najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.

Wjechał quadem w BMW. Będzie musiał je naprawićINTERIA.TVPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas