ITD chciał ścigać piratów drogowych... helikopterami

"Setki fotoradarów na ziemi to mało! Mandaty za prędkość mogły się posypać z nieba" - pisze piątkowy "Fakt".

Zdjęcie wykonane ze śmigłowca PZL Kania fot. Artur Barbarowski
Zdjęcie wykonane ze śmigłowca PZL Kania fot. Artur BarbarowskiEast News

Gazeta ujawnia, że szef Inspekcji Transportu Drogowego chciał ścigać piratów drogowych używając helikopterów. Analizowano możliwość wykorzystania w tym celu statków powietrznych - przyznaje w rozmowie z dziennikiem Jan Mróz, rzecznik prasowy GITD.

Nietypowy system kontroli niepokornych kierowców miał być najprawdopodobniej wzorowany na rozwiązaniach amerykańskich.

"Fotoradary w helikopterach mierzą średnią prędkość, z jaką porusza się auto na konkretnym odcinku drogi. Informacja o osobie przekraczającej prędkość na danym odcinku wysyłana jest do patrolu na ziemi, który dokonuje zatrzymania i wręcza mandat" - wyjaśnia "Fakt".

Gazeta podkreśla, że porzucenie tej koncepcji przez ITD nie oznacza, że nie można jej wprowadzić w przyszłości. Cytuje obowiązującą ustawę o kontroli prędkości, która pozwala służbom na korzystanie z "przenośnych albo zainstalowanych w pojeździe albo na statku powietrznym urządzeń rejestrujących".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas