Fotoradary. Genialny sposób na zarabianie pieniędzy

"W Warszawie zostały uruchomione... trzy fotoradary". Wielokropek w tytule tej wiadomości jest jak przymrużenie oka. Ha, ha, ha! Ale się wysilili. Trzy fotoradary? To drobiazg, błahostka, zdarzenie zupełnie nie warte uwagi. Jeździmy, szanowni panowie i drogie panie, jak zawsze, czyli z fantazją i odwagą godną potomków dzielnych ułanów. Nie ma się czego bać. Hm... Czyżby?

Fotoradary to maszynka do zarabiania pieniędzy
Fotoradary to maszynka do zarabiania pieniędzyDariusz BorowiczInformacja prasowa (moto)

Statystyki, publikowane przez Główną Inspekcję Transportu Drogowego, pokazują, że nawet pojedynczy fotoradar potrafi dokonać prawdziwego spustoszenia w portfelach kierowców.

W ubiegłym roku rekordzistą okazało się urządzenie ustawione na dwupasmowym odcinku słynnej zakopianki w miejscowości Gaj, między Krakowem a Myślenicami. Wykonało ono ogółem 22,7 tys. zdjęć, dokumentujących przekroczenie dopuszczalnej prędkości, która w tym miejscu jest ograniczona do 70 km/godz. Wspomnianą trasą przejeżdżają codziennie tysiące samochodów. Niby wszyscy doskonale wiedzą, że od lat jest tu zlokalizowana groźna "budka dla sępów", niby przed jej obecnością ostrzegają stosowne tablice, a jednak tak wielu kierowców nie zdejmuje zawczasu nogi z gazu i daje się złapać.

62 fotki dziennie. To średnia dla Gaju. Na drugim miejscu w rankingu najwydajniejszych figuruje fotoradar w Koziegłowach, na krajowej "jedynce", między Częstochową a Siewierzem, w pobliżu skrzyżowania z drogą nr 789.  Pstryknął on w zeszłym roku 19,9 tys. zdjęć (przy limicie prędkości 70 km/godz.). Niewiele mniej, bo 19,4 tys. fotografii wykonał fotoradar na DK 22 między Tczewem a Malborkiem (ograniczenie do 50 km/godz.). Kierowcy mieli zastrzeżenia do umiejscowienia wspomnianego miernika, wskazując, że tuż przed nim znajduje się znak drogowy, a każdy stalowy obiekt może zakłócać i zniekształcać pomiar prędkości. Będziemy wdzięczni za informację, czy coś się w tej kwestii zmieniło.

Nie wiemy, ile pieniędzy budżetowi państwa przyniosły 62 tysiące zdjęć z trzech fotoradarów - "przodowników pracy". Wiemy, że inspektorzy GITD wystawili w 2016 r. kierowcom ogółem 430 tys. mandatów. O prawie jedną trzecią więcej niż rok wcześniej. Czy oznacza to, że jeździmy coraz bardziej brawurowo, z rosnącym lekceważeniem przepisów ruchu drogowego? Niekoniecznie.

Owszem, zdarzają się tacy szaleńcy, jak ten, który mijając fotoradar w Wejherowie pędził 213 km/godz. przy ograniczeniu prędkości do 60 km/godz. Jednak wydaje się, że na ogół zdążyliśmy się już przyzwyczaić do obecności fotoradarów i umiemy sobie z nimi radzić. Nawet, jeżeli miałoby to oznaczać klasyczną taktykę: przed żółtą budką zwalniam i jestem grzeczniutki niczym podczas egzaminu na prawo jazdy, by natychmiast po jej minięciu zamienić się w bohatera "Szybkich i wściekłych 7". Prawdziwymi "cichymi zabójcami" piratów drogowych stały się dwa względnie nowe narzędzia w rękach inspektorów GITD: urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości i kamery, rejestrujące przejazd na czerwonym świetle. Tych pierwszych jest obecnie 30, drugich - 20. Wystarczy wspomnieć, że trzy najpracowitsze z owych kamer: w Jabłonnie, Mrokowie i Komornikach, wyłapały w ubiegłym roku łącznie 46 tys. przypadków wykroczeń, kosztujących sprawcę, zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, 6 punktów karnych i mandat w wysokości 300-500 zł.

Inspektorzy GITD za swoje osiągnięcia mogą zapewne liczyć na premie. Z drugiej strony, 430 tys. wystawionych przez nich mandatów to zaledwie 25 proc. planu, ustalonego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i ujętego w tzw. Programie Realizacyjnym do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2013/2020 (co ciekawe, liczba 1,68 mln wykroczeń, zaplanowanych do ujawnienia w 2106 r., w najnowszej, opublikowanej przez KRBRD wersji tego dokumentu już nie figuruje). Czy policja i straże miejskie potrafiły wypracować pozostałe 75 proc.? Bardzo wątpliwe. Nic dziwnego, że GITD zamierza zdecydowanie zintensyfikować  swoje działania. Ma temu służyć przygotowywany projekt o nazwie "Zwiększenie skuteczności i efektywności systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym", współfinansowany ze środków Unii Europejskiej.

I jeszcze wiadomość dla mieszkańców stolicy. Przypominamy, że zgodnie z umową, podpisaną 21 grudnia 2016 r. między Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego a miastem Warszawa, ITD ma docelowo przejąć  24 fotoradary wykorzystywane wcześniej przez stołeczną Straż Miejską.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas