Grzejący się silnik
Radzimy, jak poradzić sobie w sytuacji, gdy silnik zaczyna się przegrzewać oraz wtedy, kiedy płyn chłodniczy już się zagotował.
Z temperaturą silnika nie ma żartów. Niektóre jednostki napędowe (szczególnie te sportowe) są tak skonstruowane, że choćby jednorazowe przegrzanie powoduje poważne uszkodzenia. Silniki stosowane w samochodach małych i kompaktowych jakoś wytrzymują zagotowanie się płynu chłodniczego, ale wymagają w takiej sytuacji specjalnej troski. Od tego, jak szybko kierowca zorientuje się w sytuacji i wyłączy silnik zależy czy nie ulegnie on poważnej awarii. Ważne też, by powstrzymał się przed natychmiastowym uzupełnieniem ewentualnych ubytków płynu zimną wodą - w taki sposób można zniszczyć silnik (na skutek szoku termicznego pęka głowica, a czasem nawet blok silnika).
Wskaźnik temperatury nie zawsze ostrzeże nas w porę przed przegrzewaniem się silnika. Zdarza się, że spod maski bucha już para, a wskazówka nie przekroczyła jeszcze połowy skali. Wynika to zazwyczaj z problemów z układem chłodzącym (np. zapowietrzenie).
W zależności od typu samochodu wskaźnik temperatury silnika może działać w różny sposób. W autach grupy Audi/Volkswagen zazwyczaj wskazówka dochodzi do 90 stopni i tkwi tam jak zaczarowana, niezależnie od obciążenia silnika. W starszych Fordach wskaźnik reaguje na obciążenie - jeśli jedziemy delikatnie, znajduje się po lewej stronie skali lub w połowie. Jeśli jedziemy ostro - wychyla się w prawo, ale nie dochodzi do czerwonego pola. Wiele młodych konstrukcji w ogóle nie posiada wskaźnika - ma tylko dwie kontrolki: niebieską, kiedy silnik jest zimny i czerwoną, kiedy się przegrzewa.
Wskazówka temperatury niepokojąco podnosi się, ale nie dotarła jeszcze do czerwonego pola. Musimy za wszelką cenę ochłodzić silnik i nie dopuścić do zagotowania płynu chłodzącego. Jeśli nie jest to jakaś poważna awaria, być może uda się nam kontynuować jazdę - choćby do najbliższego warsztatu.
1. Ustaw ogrzewanie i dmuchawę na maksimum
Mimo upału trzeba ustawić pokrętło ogrzewania na maksimum i włączyć pełny nadmuch (aby wytrzymać w aucie otwieramy okna). Taki zabieg powinien trochę ostudzić silnik lub przynajmniej spowolnić jego nagrzewanie, ponieważ nagrzewnica wnętrza w trybie maksymalnie wydajnej pracy zaczyna pełnić rolę dodatkowej chłodnicy. Ten sposób zazwyczaj sprawdza się w korkach, kiedy samochodem nie można natychmiast zjechać na pobocze.
2. Zredukuj przełożenie
Jeśli jedziemy w górach, warto zmienić bieg na niższy, co wymusi szybszy obieg cieczy chłodzącej oraz (w niektórych samochodach) zwiększy prędkość obrotową wentylatora chłodnicy. W wybranych modelach ze skrzynią automatyczną można przełączyć dźwignię z pozycji "D" na "3" lub "2", co ograniczy jej zakres pracy do niskich przełożeń.
3. Obserwuj wskaźnik
Od chwili zauważenia wzrostu temperatury silnika musimy uważnie obserwować jej wskaźnik. Jeśli zatrzyma się lub opadnie, sytuacja jest uratowana. W najbliższym czasie trzeba odwiedzić mechanika, ale wygląda na to, że do pracy czy do domu jakoś dojedziemy.
4. Jeśli grzeje się dalej, zatrzymaj auto
Jeśli pomimo naszych starań temperatura silnika zacznie rosnąć, trzeba jak najszybciej zatrzymać samochód. Ważne, aby nie dopuścić do zagotowania się płynu chłodzącego - para rozsadza lub przynajmniej nadwyręża mocno układ chłodzenia. Po zatrzymaniu mamy dwie możliwości. Po pierwsze - czekamy ok. godziny aż temperatura opadnie, sprawdzamy poziom płynu chłodniczego i jeśli jest prawidłowy - o własnych siłach jedziemy do mechanika. Opcja druga to wezwanie pomocy i odholowanie samochodu do warsztatu.
Uwaga!
Fakt, że silnik nie gotuje się, a jedynie przegrzewa, nie zwalnia nas z obowiązku wizyty u mechanika. Notoryczne przegrzewanie skraca żywotność silnika. Pogorszą się jego osiągi, wzrośnie zużycie oleju i paliwa (odkształcają się tuleje cylindrowe). W skrajnym przypadku silnik się zatrze.
Spod maski bucha para lub wskaźnik temperatury dotarł do czerwonego pola. Mamy poważny problem. Jeśli silnik się zagotuje, najlepiej odholować samochód do mechanika. Poniższą procedurę możemy przeprowadzić tylko wtedy, kiedy nie możemy liczyć na pomoc. Takie próby niosą za sobą ryzyko uszkodzenia silnika.
1. Odczekaj godzinę
Niezwłocznie zjeżdżamy na pobocze (oczywiście trzeba mieć na uwadze bezpieczeństwo ruchu drogowego) i wyłączamy silnik. W tej chwili nie możemy nic zrobić. Trzeba po prostu cierpliwie czekać, aż ostygnie. Zazwyczaj trwa to przynajmniej godzinę. Aby przyspieszyć proces można otworzyć maskę, uważając, żeby przy okazji nie poparzyć się parą. Uwaga - opary z płynu chłodzącego są żrące!
2. Uzupełnij płyn
Kiedy silnik ostygnie sprawdzamy poziom płynu chłodniczego. Jeśli jest prawidłowy, możemy spróbować uruchomić silnik. Nim znów się nagrzeje - przejedziemy kilka czy kilkanaście kilometrów. Jeśli zbiorniczek wyrównawczy jest pusty, ostrożnie otwieramy go i dolewamy płyn lub - awaryjnie - wodę. Ważne, aby nie była zimna oraz by wlewać ją małymi porcjami (ułatwia to odpowietrzenie układu).
3. Sprawdź czy są wycieki
Jeśli dolewana woda wylewa się - ratuje nas tylko holowanie. Nie wolno jechać autem bez płynu. Jeśli układ chłodniczy jest szczelny i nic nie wylewa się spod auta, po uzupełnieniu płynu można uruchomić silnik, ponownie uzupełnić płyn, a następnie podjąć próbę dojazdu do mechanika. Co 2-3 km trzeba
zatrzymywać samochód i studzić silnik
(niezależnie od wskazań czujnika temperatury).
Uwaga!
- Do gorącego układu chłodzenia nie wolno wlewać zimnej wody. W taki sposób możemy uszkodzić chłodnicę, głowicę lub blok silnika.
- Nakrętkę zbiorniczka płynu chłodniczego odkręcamy ostrożnie - może buchnąć z niego gorąca para.
- Dolewki płynu trzeba powtarzać kilkakrotnie, bo układ dość trudno się odpowietrza. Ponadto dolany płyn może wyciekać podczas jazdy, a zatem trzeba się zatrzymywać i sprawdzać jego poziom.
Jacek Ambrozik