Zderzyli się na skrzyżowaniu, ale myśleli, że nikt się nie dowie. Mylili się
Na jednym ze skrzyżowań w Zielonej Górze doszło do zderzenia dwóch samochodów. Dzięki nagraniu z kamery miejskiego monitoringu wskazanie winnego nie stanowiło problemu.
Choć nocą ruch na drogach jest znacznie mniejszy, nie oznacza to, że kierowcy mogą pozwolić sobie na rozluźnienie. Stale powinni być skoncentrowani na prowadzeniu i obserwować sytuację na drodze. W przeciwnym wypadku mogą doprowadzić do podobnej sytuacji, co ta w Zielonej Górze.
W minioną niedzielę (12 lutego) na jednym ze skrzyżowań, około godziny 3:30 zderzyły się ze sobą Seat i Skoda. Kierowca Seata uderzył w bok jadącej drogą z pierwszeństwem Skody. Siła uderzenia była tak duża, że kierujący czeskim autem stracił kontrolę nad pojazdem. Samochód zniszczył barierki, na które wpadł i uszkodził jedną z latarni. Na szczęście nikt nie poniósł obrażeń. Zapewne przyczyniła się do tego również nocna pora i puste chodniki.
Brak świadków oznacza jednak dla policji nieco trudniejsze zadanie w ustaleniu sprawcy zdarzenia. Na szczęście dla funkcjonariuszy, tym razem całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę miejskiego monitoringu. Policjanci udostępnili nagranie.
Dodajmy przy okazji, że w przypadku, w którym nie ma rannych (więc mowa o kolizji), nie ma obowiązku wzywania policji. Skąd więc takie zainteresowanie funkcjonariuszy tym zdarzeniem? Najprawdopodobniej ktoś zauważył uszkodzoną barierkę i latarnię, a ponieważ nikt nie zgłosił faktu uszkodzenia miejskiego mienia oraz woli pokrycia kosztów wyrządzonych szkód, zaczęto sprawę badać.
Mimo małego natężenia ruchu oraz stosunkowo dobrej widoczności kierowca Seata nie zachował należytej ostrożności i uderzył w przejeżdżającą Skodę. Konsekwencje oczywiście go nie ominęły. Został ukarany mandatem w wysokości 1 500 złotych, a jego konto "zasiliło" 10 punktów karnych.