Wstrząsający film z autostrady A2, czyli polska pogarda dla przepisów

Narzekamy na ślamazarne tempo budowy autostrad. I słusznie. Z drugiej strony, czy naprawdę wszyscy polscy kierowcy dorośli do korzystania z nowoczesnych dróg?

Stare powiedzenie głosi: "wpuść chłopa do biura, a wypije atrament". Cóż, trudno, szkoda chłopa, szkoda atramentu, ale w najgorszym przypadku skończy się na płukaniu żołądka. Społeczne skutki jego głupoty są znikome. W przypadku głupich kierowców mogą być o wiele groźniejsze i rozleglejsze. Obejrzyjcie film, który otrzymaliśmy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Te wstrząsające zdjęcia zostały zarejestrowane przez monitoring zainstalowany na węźle Stryków, tam, gdzie autostrada A2 łączy się z drogą krajową nr 14. Jak widać, nie brakuje tam kierowców, którzy w tym newralgicznym, ruchliwym miejscu jeżdżą pod prąd! Wbrew wszelkim przepisom, zdrowemu rozsądkowi, a nawet wbrew instynktowi samozachowawczemu. To tak, jakby po pijaku wkładać rękę do klatki z wygłodniałym drapieżnikiem. Trzeba cudu, żeby jej nie odgryzł...

Sfilmowani przez kamery GDDKiA kierowcy podjeżdżają do punktu poboru opłat, tam zawracają i jadą w przeciwnym kierunku lub cofają na wstecznym biegu. W obu przypadkach ryzykują życiem. Swoim, swoich pasażerów i wszystkich innych uczestników ruchu, którzy mają pecha znaleźć się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie i w niewłaściwym towarzystwie.

Reklama

W bardziej cywilizowanych krajach jazda pod prąd autostradą jest uznawana za jedno z najcięższych przewinień kierowców, dlatego zdarza się miejscowym nadzwyczaj rzadko - zwykle osobom starszym, zniedołężniałym, które już dawno powinny zrezygnować z prowadzenia samochodu. U nas, jak widać, jest czymś całkiem powszechnym.

Już słyszymy te tłumaczenia: "Wiem, że droga jest dobrze oznakowana, ale zamyśliłem się, a nie będę nadkładał tyle kilometrów i jak frajer jechał do następnego zjazdu z autostrady"... "W ostatniej chwili zorientowałem się, że nie mam przy sobie pieniędzy i co miałem zrobić?"... "O co tyle krzyku? Przecież nic się nie stało, cały czas kontrolowałem sytuację we wstecznym lusterku"... Typowo polska pogarda dla przepisów.

Wpuść chłopa do biura, wpuść nieodpowiedzialnego kretyna na autostradę... Jednak czy tylko głupotą można wyjaśnić ich zachowanie? Winna jest też ignorancja, wynikająca z niedouczenia i braku doświadczenia. Od kandydatów na kierowców wymaga się opanowania dziwacznych, rzadko stosowanych w codziennej praktyce manewrów, natomiast nie zabiera się ich na autostrady, by nauczyli się jeździć szybko, a przy tym pewnie i czujnie, sprawnie reagując na informacje przekazywane przez oznakowanie. Dla mieszkańców wielu rejonów kraju autostrada to zjawisko wciąż egzotyczne. Gdy wreszcie raz na długi, długi czas z nim się zetkną, wpadają w panikę i popełniają wołające o pomstę do nieba błędy.

Statystyki pokazują, że autostrady, mimo obowiązujących na nich podwyższonych limitów prędkości, należą do najbezpieczniejszych dróg w Polsce, z relatywnie niewielką liczbą wypadków. Film GDDKiA dowodzi, że największe zagrożenia są tam, gdzie się ich najmniej spodziewamy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polscy kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy