W długi majowy weekend na drogach zginęło 30 osób
30 osób zginęło, a 408 zostało rannych w 310 wypadkach - to bilans wydłużonego weekendu majowego na polskich drogach. Policjanci zatrzymali ponad 1200 pijanych kierowców.
W policyjnych statystykach uwzględniany jest okres od czwartku - kiedy wiele osób wyjeżdżało na weekend do niedzieli.
Najwięcej pijanych kierowców policjanci zatrzymali w piątek - 330 i niedzielę - 384. Te dni były także najtragiczniejsze jeśli chodzi o wypadki drogowe - w piątek w 67 wypadkach zginęło 10 osób, a 95 zostało rannych. W niedzielę, kiedy wielu kierowców wracało z weekendowego odpoczynku, doszło do 72 wypadków, w których zginęło 8 osób, a 89 zostało rannych.
Mimo policyjnych apeli, bilans majowego weekendu jest tragiczniejszy niż m.in. tegorocznych świąt wielkanocnych, kiedy to od piątku do poniedziałku (również cztery dni) doszło do 217 wypadków, w których zginęły 23 osoby, a blisko 300 zostało rannych. Główną przyczyną drogowych tragedii były brawura i prędkość. Dodatkowo, szczególnie w piątek 1 maja, kierowcom nie sprzyjała aura. W wielu miejscach padał gwałtowny deszcz, drogi były śliskie.
Choć były to tylko trzy dni wolne od pracy, wiele osób zdecydowało się na świąteczne wyjazdy. Większy ruch był na drogach już w czwartek po południu. W wielu miejscach, m.in. na trasach wyjazdowych z miast, tworzyły się korki. Policjanci sprawdzali m.in. stan techniczny aut, sposób przewożenia dzieci, trzeźwość kierowców i prędkość aut. Miniony weekend był też ostatnim wydłużonym weekendem przed zaostrzeniem przepisów drogowych. Od 18 maja, kierowcy, którzy na terenie zabudowanym przekroczą prędkość o więcej niż 50 km/h, z automatu na trzy miesiące stracą prawo jazdy.