Uciekał, wioząc dzieci, atakował policjantów

Lubuscy policjanci zatrzymali po pościgu 32-latka, który próbował im uciec, nie zaważając na to, że przewoził małe dzieci i kobietę. Był również agresywny. Okazało się, że był poszukiwany i nie ma prawa jazdy. Trafił do zakładu karnego - poinformował Grzegorz Jaroszewicz z lubuskiej policji.

Lubuscy policjanci zatrzymali po pościgu 32-latka, który próbował im uciec, nie zaważając na to, że przewoził małe dzieci i kobietę. Był również agresywny. Okazało się, że był poszukiwany i nie ma prawa jazdy. Trafił do zakładu karnego - poinformował w czwartek Grzegorz Jaroszewicz z lubuskiej policji.

Po zatrzymaniu mężczyzna nie chciał podać danych osobowych i groził policjantom. Został zabrany na obserwację i badania do szpitala, gdzie nadal był agresywny. Nie był pod wpływem alkoholu.

Policjanci ustalili, że 31-latek bez stałego miejsca zamieszkania nigdy nie miał prawa jazy, a do tego był poszukiwany przez gorzowski sąd. Po badaniach trafił do komendy w Sulęcinie, a z niej do więzienia, by odsiedzieć tam 14 miesięcy za uszkodzenia ciała innej osoby.

Reklama

"Jego kartoteka może się więc rozszerzyć o niezatrzymanie do kontroli drogowej, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza oraz groźby karalne. Za te przestępstwa grozi mu nawet do 5 lat więzienia" - dodał Jaroszewicz.

Do pościgu doszło w miniony wtorek w okolicach Torzymia w pow. sulęcińskim (Lubuskie). Patrolujący ten rejon policjanci z wojewódzkiej drogówki chcieli skontrolować kierowcę volkswagena passata. Ten jednak nie reagował na ich sygnały.

"Mężczyzna zamiast zatrzymać pojazd, gwałtownie przyspieszył, a nawet próbował zepchnąć z drogi radiowóz. Na ruchliwej drodze krajowej nr 92 jechał z dużą prędkością. Jego niebezpieczna jazda z dwójką dzieci i kobietą w aucie zakończyła się na polu. Chciał jeszcze uciekać pieszo, ale został zatrzymany przez policjantów" - opowiadał Jaroszewicz.(


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy