Rozbił pożyczone lamborghini. Grozić mu będą 3 lata!

​Rezerwowy bramkarz Paris Saint Germain Marcin Bułka odpowie za spowodowanie wypadku, do którego doszło 27 maja w okolicach Wyszogrodu, skąd pochodzi. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności. Zarzuty usłyszy za kilka dni, po przyjeździe na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji.

20-letni Bułka podczas pobytu w rodzinnych stronach jeździł wypożyczonym, wartym ponad milion złotych Lamborghini Huracan. 27 maja w godzinach nocnych, podczas wyprzedzania na drodze krajowej nr 62, zderzył się z jadącym z naprzeciwka hyundaiem. W efekcie wypadku, z licznymi obrażeniami, także złamaniami, do płockiego szpitala trafił jego 56-letni kierowca.

Mł. asp. Krystyna Kowalska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku poinformowała, że Marcinowi Bułce przedstawiony zostanie zarzut z art. 177 § 1 Kodeksu Karnego, czyli "Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, (dotyczy naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia, bez trwałego uszczerbku), podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".

Marcin Bułka, który do PSG przeszedł w połowie ubiegłego roku, w barwach francuskiego zespołu rozegrał tylko jeden mecz, zazwyczaj pełni rolę rezerwowego bramkarza. Do Polski, na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji, przyjedzie niemal prosto z Lizbony, gdzie jego drużyna przegrała w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium 0:1. Bułka mecz oglądał z ławki rezerwowych. 

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy