Przekręty na budowach? Uczestniczą w nich wszyscy!

Oszustwa, zaniedbania i próby wyłudzenia dodatkowego wynagrodzenia. Taki obraz działania firm nadzorujących budowę dróg wyłania się z wewnętrznego raportu Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad.

Oszustwa, zaniedbania i próby wyłudzenia dodatkowego wynagrodzenia. Taki obraz działania firm nadzorujących budowę dróg wyłania się z wewnętrznego raportu Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad.

Najwyższa Izba Kontroli przyznaje, że właśnie nadzór nad budową dróg to najsłabsze inwestycyjne ogniwo.

Firmy nadzorujące budowę dróg nie potrafią bądź nie chcą weryfikować błędów w projektach. Dlatego wykonawcy mogą np. zwiększyć zakres prac. Podczas budowy trasy S8 w Warszawie wywóz ziemi zdrożał o 200 milionów złotych.

Zdarza się, że nadzór pojawia się na budowie dopiero 3 miesiące po rozpoczęciu prac, a na pisma wzywające do mobilizacji odpowiada po ponad dwóch miesiącach. Niedawno nadzorujący proponowali, by jedna osoba zajęła się pilnowaniem kilku inwestycji w całkowicie różnych częściach kraju, choć to niewykonalne. Najgorsze jest to, że firmy nadzorujące przymykają oko na jakość wykonywanych prac. To przez ich zaniedbania nowe drogi potrafią zapadać się w chwilę po oddaniu do ruchu.

Reklama

Firmom nadzorującym drogowe inwestycje się poświadczanie nieprawdy w dokumentach. Gdy firma przekazała nieprawdziwe dane o doświadczeniu inspektora, sprawa trafiła do prokuratury i rozpoczyna się śledztwo.

Generalna dyrekcja nie może sama nadzorować budowy dróg

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad doposażyła swoje laboratoria, ale nie może sobie pozwolić na pełen nadzór nad inwestycjami drogowymi. Czasami budowy jednego odcinka musi pilnować nawet 80 osób. Dyrekcja nie byłaby w stanie zapewnić tylu etatów na rok lub dwa lata.

Jeśli budowa trasy ma unijne dofinansowanie, to nadzór zewnętrznej firmy jest jednym z wymogów. Niezrozumiałe jest jednak, dlaczego międzynarodowe firmy nadzorujące kontrakty pozwalają sobie na skandaliczne zaniedbania. Sposób ich działania dobrze ilustruje następująca historia. Firma nadzorująca budowę jednej z tras ekspresowych na Mazowszu przymyka oko na słabą jakość wykonywanych prac. Po ujawnieniu nieprawidłowości szef oddziału drogowej dyrekcji w atmosferze skandalu traci posadę. Po trzech miesiącach wraca na fotel dyrektora....w firmie, która nadzorowała ten kontrakt.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: budowy dróg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy