Przedsiębiorcy bankrutują, a posłowie mają czas...

Uchwalenie ustawy o zaległych płatnościach dla podwykonawców autostrad w czasie, który zadeklarował minister transportu, jest poważnie zagrożone.

Uchwalenie ustawy o zaległych płatnościach dla podwykonawców autostrad w czasie, który zadeklarował minister transportu, jest poważnie zagrożone.

Jeszcze w maju Sławomir Nowak zapowiadał jej wejście w życie za dwa miesiące. Dziś, kilka tygodni później, Sejm stracił okazję na szybkie skierowanie projektu do Senatu. Ten uchwali ją więc najwcześniej za miesiąc.

Projekt zapowiedziany przez ministra Sławomira Nowaka 23 maja, od początku nie ma szczęścia do dotrzymywania założonych terminów. Z początku dokument - deklarowany jako możliwość regulowania przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad zobowiązań wobec transportowców i usługodawców pracujących przy budowie dróg oraz eliminacja mechanizmów, które pozwoliły na ich oszukiwanie - już na etapie uchwalania przez rząd został - z opóźnieniem - rozdzielony na dwa osobne projekty. 30 maja zmiany prawa o zamówieniach publicznych odłożono na później, a projekt dotyczący płatności dla podwykonawców trafił do Sejmu, jednak dopiero 6 czerwca.

Reklama

Przeoczenie posłów spowoduje poważne opóźnienia

Mimo deklaracji składanych przez wszystkie partie w Sejmie, dotyczących niezwłocznego zajęcia się projektem, komisja infrastruktury, do której go skierowano, zajęła się nim dopiero tydzień później - we wtorek. Na wniosek posłów PiS stworzono podkomisję, która miała pracować nad złożonymi do niej poprawkami. Ta miała się zebrać wczoraj, jednak jej przewodniczący Stanisław Żmijan przełożył posiedzenie na dziś.

Posłowie nie dopatrzyli jednak, że nawet szybkie przyjęcie ustawy później niż w środę, de facto zamraża dalsze prace nad nią na niemal miesiąc. Dokument musi być jeszcze bowiem rozpatrzony przez Senat, który właśnie dziś kończy posiedzenie. Kolejne będzie za niemal miesiąc - 11 i 12 lipca.

Uświadomienie tej przymusowej przerwy wśród posłów wywołuje osłupienie Jeżeli nawet w dniu wczorajszym przyjęlibyśmy te ustawę, to głosowalibyśmy ją w piątek, czyli po posiedzeniu Senatu. I dopiero w połowie lipca ta ustawa weszłaby pod obrady Senatu... To jest dramat... - mówi poseł Andrzej Adamczyk z PiS.

Szansy na to, że sprawozdanie do rządowego projektu przygotuje podkomisja, potem kolejne sprawozdanie - komisja infrastruktury, a następnie projekt zostanie wydrukowany, dostarczony posłom i przegłosowany przez cały Sejm, i to wszystko do czasu zakończenia dzisiejszych obrad Senatu - po prostu nie ma.

Szanse na dotrzymanie terminu są minimalne

Oznacza to, że po trzech tygodniach od tego, jak Sławomir Nowak zapowiedział, że ustawa wejdzie w życie najdalej za dwa miesiące - projekt nadal nie wyszedł z Sejmu, a posłowie stracili kolejny miesiąc prac nad nim.

Jedyna szansa na to, że zapowiedziany przez Nowaka termin zostanie dotrzymany, to zaakceptowanie projektu przez Senat bez najmniejszych zmian, i natychmiastowe przekazanie go do Prezydenta, który też nie wykorzysta całego okresu, jaki daje mu prawo na zastanowienie się nad jego podpisaniem.

Jeśli i w tej napiętej procedurze nastąpi jeszcze jakiekolwiek opóźnienie, to zapowiedzi Sławomira Nowaka, złożone na spotkaniu z pokrzywdzonymi przedsiębiorcami, nie zostaną dotrzymane.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy