Prawie przejechała dziecko na pasach. Policja ją odnalazła

Zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym z Kodeku wykroczeń usłyszała 25-latka, która w Krośnie Odrzańskim (Lubuskie) niemal potrąciła na przejściu dla pieszych mężczyznę z kilkuletnim synem - poinformowała Justyna Kulka z Komendy Powiatowej Policji w Krośnie Odrzańskim.

"25-latka z naszego powiatu przyznała się i wyraziła skruchę. Policjanci zatrzymali jej prawo jazdy. Sprawa zostanie skierowana do sądu. Kobiecie grozi grzywna do 5 tys. zł i zakaz prowadzenia pojazdów" - powiedziała policjantka.

Do niebezpiecznej sytuacji doszło 9 czerwca br., na ul. Poznańskiej w Krośnie Odrzańskim. Mężczyzna przechodząc przez przejście wraz dzieckiem na rowerku biegowym w ostatniej chwili zauważył, że z jego prawej strony najeżdża auto. Chwycił syna i wziął go na ręce. Niemal w tej samej chwili samochód przemknął tuż obok.

Reklama

"Gdyby nie trzeźwość umysłu i błyskawiczna reakcja mężczyzny mogłoby dojść do tragedii. Nad sprawą pracowali policjanci krośnieńskiej komendy, którzy po analizie zapisu z kamer miejskiego monitoringu i podjętym czynnościom dotarli do kierującej pojazdem" - powiedział Kulka.

Dodała, że konsekwencji nie uniknie także kierowca busa, który chwilę wcześniej nie przepuścił ojca z synem stojących jeszcze przed przejściem dla pieszych. Ta sytuacja również została utrwalona przez kamery monitoringu.

Kulka przypomniała, że od początku tego miesiąca nastąpiła zmiana przepisów w ruchu drogowym, a jedną z nowości jest zapis o tym, że pieszy wchodzący na przejście ma pierwszeństwo przed pojazdem, za wyjątkiem tramwaju. Logika wskazuje jednak, że pieszy stojący (a tak było w tym przypadku, jak słusznie zauważyła policjantka) nie może być jednocześnie pieszym wchodzącym.

A w tym wypadku należy opierać się na logice, ponieważ "wchodzenie na przejście" nie zdefiniowane w żaden sposób w żadnych kodeksie czy ustawie. W Ustawie Prawo o Ruchu Drogowym istnieje za to art. 14, który zabrania wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżające pojazdy, również na przejściu dla pieszych. Bus był zaś na tyle blisko, że można zastanowić się nad zastosowaniem tego przepisu. Co więcej, kierowca na widok mężczyzny z dzieckiem gwałtownie zahamował, więc gdyby pieszy nie zatrzymał się, i tak nie doszłoby do potrącenia. Zostały więc zachowane wymogi narzucane na kierowcę, a więc zachowanie szczególnej ostrożności i zwolnienie przed przejściem.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy