Policjant panem i władcą? Możesz stracić prawo jazdy!

Zgodnie z obowiązującymi przepisami policjant drogówki może zatrzymać kierowcy prawo jazdy w jednym z pięciu przypadków.

Są to: uzasadnione podejrzenia, że kierujący znajduje się w stanie nietrzeźwości lub w stanie po użyciu alkoholu (lub środka działającego podobnie do alkoholu), stwierdzenie zniszczenia prawa jazdy, upłynięcie terminu jego ważności, podejrzenie, że dokument został podrobiony lub gdy wobec kierującego pojazdem wydane zostało postanowienie lub decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy.

W rzeczywistości stróże prawa mają jednak zdecydowanie więcej możliwości "nękania" zmotoryzowanych. Okazuje się bowiem, że nie trzeba wcale zatrzymywać prawa jazdy, by skierować kierowcę na powtórny egzamin!

Reklama

"Rzeczpospolita" informuje o ciekawym wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Orzekł on, że decyzja o ponownym sprawdzenie umiejętności kierowcy może wynikać nie tylko z przekroczenia dozwolonej liczby punktów karnych, ale także z opisu jego jazdy.

Chodziło o przypadek kierowcy, który miał mylnie odczytać dawane przez policjanta (latarką) sygnały do zatrzymania i - ostatecznie - zatrzymać pojazd w sposób zagrażający bezpieczeństwu ruchu. W notatce policjant określi jego jazdę mianem "chaotycznej". W oparciu o notatkę prezydent Częstochowy wydał decyzję o skierowaniu kierowcy na powtórny egzamin.

Sprawa trafiła najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (nie dopatrzyło się żadnych uchybień), a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Również on podtrzymał w mocy decyzję prezydenta Częstochowy.

W uzasadnieniu wyroku czytamy, że: Zgodnie z art.129 ust.2 pkt 13a ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. Prawo o ruchu drogowym, organy Policji w związku z wykonywaniem czynności w zakresie czuwania nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach, kierowania ruchem i jego kontrolowania, są uprawnione do występowania do starosty z wnioskiem o skierowanie kierowcy na egzamin sprawdzający kwalifikacje, jeżeli istnieją uzasadnione i poważne zastrzeżenia co do kwalifikacji tej osoby".

Sąd zaznaczył również że: "Podstawą do wystąpienia z wnioskiem o sprawdzenie kwalifikacji kierowcy może być jednokrotne i wielokrotne naruszenie przepisów ruchu drogowego".

Chociaż w Polsce nie funkcjonuje zasada precedensu, wyrok może mieć poważne konsekwencje dla wielu kierowców. W rzeczywistości oznacza , że policjant ma na drodze status "pana i władcy", a każda próba dyskusji (nawet, jeśli w świetle Prawa o ruchu drogowym mamy rację!) naraża kierowcę na konsekwencje w postaci ponownego egzaminu! Policjant może bowiem stwierdzić, że prezentowane przez kierowcę stanowisko świadczy o brakach w znajomości przepisów, czyli - tu cytat z uzasadnienia wyroku - "niezrozumieniu wagi popełnionego czynu oraz braku świadomości spowodowanego zagrożenia". To z kolei jest już wystarczającą przesłanką do skierowania kierującego na powtórny egzamin!

Co gorsza, w takiej sytuacji kierowca pozbawiony jest jakiejkolwiek formy obrony. W dalszej części orzeczenia czytamy bowiem, że "Jak wynika z orzecznictwa sądowego, starosta nie może dokonywać samodzielnych ocen co do tego, czy kierowca wielokrotnie naruszający przepisy ruchu drogowego jest w stanie kierować pojazdem w sposób niezagrażający bezpieczeństwu ruchu i w tym zakresie jest związany wnioskiem komendanta policji".

Kierowca, którego dotyczyła rzeczona sprawa skierowany został na powtórny egzamin, mimo że prawo jazdy posiadał od kilku lat i nigdy nie spowodował żadnej kolizji (o czym świadczyła np. maksymalna zniżka za ubezpieczenie OC).

Wnioski? Z policjantem lepiej nie dyskutować, a jeśli mamy przekonanie o własnej racji, zawsze można po prostu nie przyjąć mandatu i tłumaczyć się w sądzie. Do tego ma prawo każdy kierowca.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy