Policjant był świadkiem kolizji. Prywatnym autem gonił sprawcę!

Będący przypadkowym świadkiem kolizji policjant zatrzymał sprawcę kolizji drogowej, który uciekł z miejsca zdarzenia.

Do zdarzenia doszło w minioną sobotę na rondzie na Drogowej Trasie Średnicowej w Katowicach. Jeden z kierowców zagapił się, nie wyhamował przed samochodem policjanta, ale zdołał go ominąć. Wykonując ten manewr wjechał jednak na rondo, gdzie zderzył się z prawidłowo jadącym pojazdem. Sprawca odjechał.

Świadkiem kolizji był 37-letni policjant jadący swoim prywatnym samochodem z żoną i dziećmi. Natychmiast ruszył w pościg za uciekinierem. Równocześnie jego żona, dzwoniąc pod numer 112, informowała o sytuacji oficera dyżurnego, który wysłał w teren radiowozy. 

Reklama

Sprawca kolizji łamał po drodze przepisy, aż do momentu kiedy na wysokości ulicy Robotniczej zjechał w zjazd, gdzie próbując umknąć policjantowi, chciał przejechać przez podwyższaną krawężnikiem wysepkę. Jego samochód wybił się w powietrze i obrócił. W efekcie wypadł z jezdni i utknął na pasie zieleni. 

31-latek nie zamierzał jednak czekać na służby i zaczął uciekać pieszo. Sierż. sztab. Marcin Rydel dogonił go i krzyknął, że jest policjantem, nakazując zatrzymanie się. Wobec czynnego oporu musiał użyć siły fizycznej i obezwładnił go.

Zatrzymany został przekazany policjantom z drogówki, którzy przyjechali na miejsce. Mężczyzna był trzeźwy. Jak się okazało, powodem skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania był sądowy wyrok zakazujący prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.

 Gliwiczanina czeka teraz sprawa w sądzie. Oprócz kary więzienia za łamanie zakazu, będzie musiał pokryć straty materialne, powstałe w wyniku kolizji. Przypominamy, że ubezpieczenie OC nie pokrywa szkód spowodowanych przez pijanych kierowców i tych, którzy nie mają prawa jazdy.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy