Pieszy sprawcą wypadku. Kto płaci za naprawę auta?
Wprawdzie policja nie opublikowała jeszcze szczegółowego raportu dotyczącego bezpieczeństwa drogowego w 2017 roku, ale nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach blisko 1/3 ogółu ofiar śmiertelnych stanowią w naszym kraju piesi.
W roku 2016 w wyniku zdarzeń kwalifikowanych jako "najechanie na pieszego" zginęło w naszym kraju 849 osób. Za zatrważające statystyki w największym stopniu odpowiada infrastruktura, czyli nader skromna sieć autostrad i dróg ekspresowych. Nie można jednak zapominać, że w wielu przypadkach winę za tragedie ponoszą sami piesi.
Pozostając w realiach roku 2016 roku, na 849 wypadków śmiertelnych z udziałem pieszych winę tych ostatnich uznano aż w 399 przypadkach.
Poniżej prezentujemy sytuację, która gdyby nie szybka reakcja kierowcy, mogłaby mieć bardzo przykry finał. W tym przypadku wszystko skończyło się tylko na drobnych otarciach i strachu. Na miejsce wezwano policję, pieszy, którym okazał się 16-latek, i kierowca byli trzeźwi. Funkcjonariusze za sprawcę kolizji uznali pieszego, jednak ze względu na wiek nie mogli ukarać go mandatem. W tej sytuacji policjanci skierują sprawę do sądu dla nieletnich.
Uprzedzając komentarze pozwolimy sobie zaznaczyć, że sytuacja miała miejsce zaraz za skrzyżowaniem i przejściem dla pieszych o tzw. "ruchu kierowanym" (obecność sygnalizacji świetlnej). Oznacza to, że kierowca - autor nagrania - miał pełne prawo do zajęcia lewego pasa (skręcając w prawo można wybrać dowolny pas ruchu) i wyprzedzenia poruszającej się wolniej, po prawym pasie, Mazdy (nie ma zakazu wyprzedzania na przejściach dla pieszych, na których ruch jest kierowany). Co więcej, do samego kontaktu z przebiegającym przez jezdnię pieszym doszło już za przejściem.
W tym wypadku pieszy popełnił więc wszelkie możliwe wykroczenia - pokonywał drogę obok przejścia, na czerwonym świetle oraz biegiem.
W kontekście tego zdarzenie pojawia się pytanie o ewentualne koszty naprawy samochodu (takie uderzenie może się zakończyć uszkodzenie maski czy pasa przedniego). Wypada zauważyć, że piesi jako niechronieni uczestnicy ruchu, nie są objęci ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych. Oznacza to, że jeśli, tak jak w tym przypadku, roztargniona osoba wbiegnie wprost pod koła naszego pojazdu, nie ma co liczyć na pokrycie kosztów naprawy uszkodzonego auta z polisy OC sprawcy.
Szkody powstałe w wyniku kontaktu z przechodniem (np. pęknięty zderzak, wgnieciona maska, rozbita szyba czy urwane lusterko) będziemy musieli usunąć we własnym zakresie. Kierowcom chcącym odzyskać poniesione nakłady nie pozostaje nic innego, jak tylko proces z powództwa cywilnego. Pewnym ratunkiem może być polisa AC, która pozwoli bezkosztowo naprawić samochód, ale wiązać się będzie ze zwyżką stawki ubezpieczenia.
Istnieje oczywiście możliwość, że towarzystwo ubezpieczeniowe będzie starało się odzyskać poniesione koszty od sprawcy zdarzenia, ale w wielu przypadkach może to być trudne lub wręcz niemożliwie - gdy np. sprawcą jest uczeń czy niepracujący student.