Oszaleć można na tych polskich autostradach

Dalsze funkcjonowanie kilku systemów w jednym państwie byłoby zupełną porażką władz - twierdzi ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

Dalsze funkcjonowanie kilku systemów w jednym państwie byłoby zupełną porażką władz - twierdzi ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

Dlatego - zdaniem Eryka Kłossowskiego - GDDKiA oraz resort transportu powinny doprowadzić do ujednolicenia systemu poboru opłaty elektronicznej, a zarządcy prywatnych autostrad powinni wprowadzić system obowiązujący na zarządzanych przez państwo odcinkach.

Od 1 lipca br. e-myto, czyli możliwość elektronicznego uiszczania opłat, obowiązuje na prawie 1,9 tys. kilometrów polskich dróg. Ale problemem są wciąż trzy odcinki autostrad. Z systemu nie korzysta Stalexport Autostrady, zarządzający A4 na odcinku od Katowic do Krakowa, Autostrada Wielkopolska - w jej rękach jest A2 na odcinku Stryków - Świecko oraz GTC odpowiedzialny za A1 od Gdańska do Torunia.

Reklama

- Kompatybilność systemów to kompatybilność na poziomie rozliczeń. Moim zdaniem jest niedopuszczalne tolerowanie przez władze Polski takiej sytuacji, w której jakiś koncesjonariusz odmówi wprzęgnięcia swojego systemu w ogólnokrajowy system rozliczeń - mówi Eryk Kłossowski z Instytutu Jagiellońskiego.

Kierowcy samochodów powyżej 3,5 tony skarżą się, że wybierając autostrady należące do prywatnych koncesjonariuszy, mimo posiadania urządzenia do poboru opłat, do czego zmusza ich prawo, muszą zatrzymywać się za każdym razem na bramkach i wnosić opłatę. Zwiększa to ich zdaniem koszty przejazdu.

- Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem byłoby włączenie prywatnych autostrad, to znaczy leżących w gestii koncesjonariuszy działających w ramach dawnych form koncesji autostradowych, w system viaTOLL - uważa Eryk Kłossowski.

Jego zdaniem nietrafiony wydaje się pomysł spółki Autostrada Wielkopolska, zarządzającej A2, która chciałaby ujednolicić system z tym obowiązującym w Niemczech. Na niemieckich autostradach używany jest system satelitarny, podczas gdy viaTOLL działa w oparciu o sygnał radiowy.

- Stanowisko koncesjonariusza autostrady A2 uważam za całkowicie niezrozumiałe. System działający na polskiej autostradzie powinien być zgodny z resztą systemów obowiązujących na terenie kraju - przekonuje Kłossowski. I przypomina, że prawo UE pozwala Polsce na wprowadzenie regulacji zmuszających koncesjonariuszy do włączenia się w jednolity system e-myta.

- Można było mocą ustawy podporządkować dotychczasowe koncesje nowym zasadom, tzn. zmienionej, znowelizowanej ustawie o drogach publicznych i wprząc je w system poboru opłaty elektronicznej. Zaniechanie przez polskiego ustawodawcę skorzystania z tej możliwości, jaką dawało prawo unijne, świadczy o tym, że tak naprawdę polskie władze nie czują się suwerenne - sugeruje ekspert.

GDDKiA zapowiada, że elektroniczny system poboru opłat powinien działać na prywatnych odcinkach w pierwszej połowie 2013 roku. Rząd ma zamiar wrócić do rozmów z właścicielami autostrad. Jedną z kwestii spornych jest sprawa rozliczenia wpływów. System elektronicznego poboru opłat za przejazd drogami ekspresowymi i autostradami obowiązuje od 1 lipca 2011 roku. Od 1 czerwca br. z systemu mogą korzystać także samochody osobowe. Opłata za przejechanie kilometra wynosi - w zależności od ilości emitowanych spalin - od 16 do 53 groszy.

W pierwszym roku działania system pozwolił zarobić budżetowi państwa 815 milionów złotych, a do końca roku ma to być ponad miliard złotych.

Źródło: Agencja Newseria

(Tytuł pochodzi od redakcji)

Dowiedz się więcej na temat: Twierdzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy